- Jeszcze przed turniejem ustaliliśmy, że Wojtek jest pierwszym bramkarzem - mówił po kolejnym meczu, z Rosją, Franciszek Smuda. Bronił w tym spotkaniu Przemysław Tytoń i podobnie jak w spotkaniu z Grecją, gdy zajął miejsce Szczęsnego, podczas gry spisywał się bez zarzutu. Wypowiedź Smudy rozpoczęła debatę, czy trener stawia na swoich ulubieńców, niezależnie od tego, co pokazują ich konkurenci do gry.
Były uliczne sondy, o zdanie pytano piłkarzy. Ludzie ze sztabu nabrali wody w usta, trener bramkarzy Jacek Kazimierski nie powtarzał już tego, co mówił dwa tygodnie wcześniej - że Szczęsny zdecydowanie przewyższa resztę umiejętnościami.
Tytoń ujął kibiców spokojem, Jakub Błaszczykowski przyznał po meczu z Rosją, że opanowanie bramkarza miało korzystny wpływ na całą obronę. Dodał, że to oznacza problem, bo trener będzie musiał zdecydować, na kogo postawić.
Serce ojca
- Którykolwiek zagra, nie będzie tragedii. Serce podpowiada mi, że powinien to być Wojtek, ale zrozumiem trenera, jeśli postawi na Przemka. Zależy to od formuły, jaką przyjął wcześniej. Jeśli zapowiedział, że jest w drużynie bramkarz numer jeden, który gra zawsze, gdy jest zdrowy, Tytoń na pewno to zrozumie. Na konferencji po meczu z Rosją Smuda niby stwierdził, że pierwszym bramkarzem jest Wojtek, ale odwoływał już nie takie deklaracje. Jak zachowa się mój syn, gdy usiądzie na ławce? Godnie, jestem przekonany - mówi „Rz" Maciej Szczęsny, były bramkarz, ojciec Wojciecha.
O reakcję Tytonia jakoś nikt się nie obawia. Bramkarzy mamy z dwóch biegunów - Szczęsny to żywioł. Świetny na boisku, doskonale dyrygujący obrońcami, do tego wygadany przed kamerami. O Tytoniu mało kto wie coś więcej, poza tym że gra w PSV Eindhoven. Na zgrupowaniach trzyma się z Adamem Matuszczykiem, jest skromny i religijny.
Cech radzi
- Jeden i drugi jest dobrym bramkarzem. W meczu z Czechami najbardziej boję się błędów takich jak ten, który przytrafił się Wojtkowi z Grecją. Wyboru dokonam wspólnie z Jackiem Kazimierskim. On będzie miał nawet więcej do powiedzenia, bo częściej oglądał ich na treningach. O tym, że Tytoń jest świetnym bramkarzem, mówiłem wam już dwa lata temu. Zawsze tak było, wnosi do gry spokój. Czy to moja najtrudniejsza decyzja na turnieju? Nie, można kierować się zasadą, że składu, który osiągnął dobry wynik, się nie zmienia - powiedział Smuda w rozmowie z TVP, chyba nieświadomie zdradzając, jaką podjął decyzję.