Jeszcze bardziej? Znaczy, że już jesteśmy od nich uzależnieni?
Nawet jest na to określenie – uzależnienie od telefonu to fonoholizm. Wśród młodzieży prowadzona jest np. kampania „Uwaga! Fonoholizm", która promuje w szkołach dni bez telefonu. Na początku uczniowie bez problemów godzili się na taką akcję, ale później się okazywało, że tak naprawdę mieli olbrzymi problem, by jakoś się odnaleźć bez swojego smartfona.
Mówi pan „uzależnienie"? To nie za mocne słowo?
Nie, bo obserwujemy u ludzi zachowania, które świadczą o przymusie posiadania i użytkowania komórki. Gdy takim użytkownikom np. rozładuje się bateria w telefonie lub zapomną zabrać komórki z domu, to pojawiają się u nich objawy odstawieniowe – wpadają w panikę. W końcu komórka jest im niezbędna w codziennych rytuałach. Bez niej pojawiają się lęk, strach, złość – wszystko to, co wiąże się z abstynencyjnymi objawami, gdy osoba uzależniona nie może wypić, zapalić czy zażyć.