Krakowski spleen

W wywiadzie znajdującym się na kolumnie obok Jerzy Pilch trochę żartobliwie mówi ?o ewolucji swoich relacji z Janem Nowickim. Ich temperatura znacznie spadła od chwili, kiedy aktor dał upust swoim uczuciom do Wisły, co całkowicie kłóciło się z sympatiami Pilcha, ulokowanymi w Cracovii.

Aktualizacja: 15.09.2014 12:53 Publikacja: 05.09.2014 05:53

 

Można by to potraktować z uśmiechem, pobłażliwością nawet (bo nie politowaniem) dla poważnych ludzi, którzy osiągnęli sukces w swoich dziedzinach, mówią tym samym językiem, piją w tych samych krakowskich knajpach, a poróżnili się na tle barw klubowych. Wbrew pozorom sprawa jest jednak poważna.

Należę to gatunku kibiców z innej epoki. Myślę kategoriami miasta, a nie klubu

Chyba w każdym dużym mieście na świecie, gdzie znajdują się co najmniej dwa kluby piłkarskie, dochodzi do rywalizacji, w której boisko nie jest jedynym polem walki. Tak dzieje się w Krakowie między Wisłą a Cracovią oraz w Warszawie między Legią a Polonią. W Łodzi ŁKS walczy z Widzewem, w Trójmieście Arka z Lechią, na Śląsku Górnik Zabrze z Ruchem Chorzów. Podobne emocje wpływają na zachowania zawodników, ale w większym stopniu kibiców w Rzymie (Lazio i Roma), Madrycie (Real i Atletico), Belgradzie (Partizan i Crvena Zvezda), Glasgow (Celtic i Rangers), Mediolanie (Inter i Milan), Montevideo (Penarol i Nacional), Rio de Janeiro (Flamengo i Fluminense). Tam, gdzie klubów jest więcej, natężenie emocji jest mniejsze. Można powiedzieć, że rozkłada się na kilka klubów. Tak jest w Londynie, Buenos Aires, Moskwie, Wiedniu czy Budapeszcie. Emocji nie ma też tam, gdzie widać sportową i materialną różnicę między klubami. Przecież nie można pod żadnym względem porównać Legii z Olimpią Warszawa czy Wisły ze Zwierzynieckim.

Kraków jest specyficzny. Tam nie ma rywalizacji na tle politycznym (jak w Belgradzie) czy religijnym (w Glasgow). Cracovia i Wisła powstały w tym samym 1906 roku, założyli je studenci i uczniowie, których więcej łączyło, niż dzieliło. Najpierw rywalizacja miała tylko sportowy charakter. Z czasem dołożono do niej ideologię, od której krok do szowinizmu, nietolerancji, braku szacunku dla rywala, zaślepienia niepozwalającego na przyjmowanie argumentów drugiej strony. Ciekawe, że w tego rodzaju rywalizacji piłkarze nie biorą już udziału. Oni są pracownikami najemnymi. Dziś po strzeleniu bramki całują godło jednego klubu, a jutro drugiego. Są kolegami z pracy, nawet jeśli mają różnych pracodawców. Jeśli przed derbami Krakowa zawodnicy Wisły i Cracovii mówią, że jest to dla nich mecz szczególny, to zazwyczaj tylko dlatego, że na tego rodzaju odpowiedź czekają dziennikarze. Walczą kibice i czasami działacze.

Należę to gatunku kibiców z innej epoki. Myślę kategoriami miasta, a nie klubu. Chodzę na mecze Legii i Polonii, bo robiłem to zawsze. Lubię piłkę i nie dzielę jej na kluby. Brat grał w juniorach Legii, a ja w oldbojach Polonii. Obydwa kluby są godne szacunku, każdy z innych powodów, choć jest kilka wspólnych. Łącznikiem jest Warszawa, a źródłem animozji polityka. W Krakowie jest podobnie. Wisła po wojnie stała się klubem milicyjnym, a Cracovia cierpiała za niepopełnione grzechy. Wisła była taką Legią nie do ruszenia, a Cracovia – biedną Polonią. Krzywda to wystarczający powód do pamiętania. Nic tak dobrze nie dzieli ludzi jak krzywda.

Ta prawdziwa i urojona.

Co Wisła winna, że przejęła ją milicja? W czym Cracovia jest lepsza, że stała się ofiarą? Kraków jest mniejszy od Warszawy i w tamtejszym tyglu lepiej widać wszystkie  animozje, te faktyczne i wydumane. Każdy, kto identyfikuje się z jednym z dwóch klubów, ma własną wersję wydarzeń, ich interpretację i ocenę postaci. Wszystko zgodnie z zasadą: „moja prawda jest mojsza".

Wszystkie te dyskusje – twarzą w twarz lub na łamach gazet i w studiach – czasami pozbawione są rzeczowych argumentów, a jedyną siłą stają się pomówienia i inwektywy. Bywa, że śmieszne, przynajmniej z punktu widzenia warszawiaka. Bo jakie znaczenie ma fakt, że Janusz Filipiak, właściciel Cracovii, który uratował ją przed upadkiem, nie jest rodowitym krakowianinem, tylko pochodzi z Bydgoszczy. Okazuje się, że dla wielu kibiców, także Cracovii, jest to okoliczność obciążająca.

Takie argumenty padają zarówno podczas rozmów ludzi – wydawałoby się  – poważnych, jak i na najbardziej niebezpiecznych miejscach na stadionach Wisły ?i Cracovii, gdzie rozsądek zastępowany jest przez chore kibicowskie instynkty. Kilka lat temu na stadionie Cracovii sam doświadczyłem gościnności ze strony grupy kilku karków, którzy nim mnie opluli, przedstawili się jako Jude Gang. Wisła ma grupy równie oddanych kibiców, którzy w walce o ochronę imienia klubu i swoich własnych interesów nie cofną się przed niczym. Pospolita bandyterka. To z nimi walczył prezes Wisły Jacek Bednarz, dopóki rada nadzorcza klubu nie uznała, że skoro kibicom prezes się nie podoba, to należy go odwołać.

Smutne to wszystko, bo dotyczy miasta o najstarszych tradycjach piłkarskich w Polsce (nie licząc Lwowa), kulturalnej stolicy kraju, do którego nie pasują mi hordy kibiców z maczetami w rękach buszujących na Kurdwanowie czy w centrum w poszukiwaniu kibiców wrażego klubu w celu pozbawienia ich zdrowia lub życia. W Krakowie w wyniku takich akcji umiera rocznie kilku młodych ludzi. Wzbudzająca uśmiech polemika Pilcha i Nowickiego na tle wyższości jednego klubu nad drugim to relikt starego Krakowa, w którym nawet różnić można się było z elegancją ?i bez niebezpiecznych konsekwencji. Niestety, to już przeszłość.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!