Reklama

Bezbronna Bundeswehra

Rozmowa z H.P. Bartelsem (SPD), szefem Komisji Obrony Bundestagu.

Publikacja: 03.10.2014 02:00

Minister obrony Ursula von der Leyen na pokładzie samolotu C-160 Transall w czasie niedawnej podróży

Minister obrony Ursula von der Leyen na pokładzie samolotu C-160 Transall w czasie niedawnej podróży do Iraku. Spośród 56 maszyn tego typu gotowych do użycia jest jedynie 21

Foto: afp/POOL

Rz: Był pan wstrząśnięty ostatnimi informacjami na temat katastrofalnego stanu uzbrojenia Bundeswehry?

Hans-Peter Bartels

: To właśnie Komisja ds. Obrony Bundestagu zainicjowała powstanie raportu na temat stanu armii, gdyż dochodziły do nas informacje o trudnościach w utrzymaniu sprzętu w odpowiedniej gotowości. To jest dzwonek alarmowy uświadamiający, jakie popełniono błędy i że armia nie może myśleć wyłącznie o tym, jak zdobyć nowy sprzęt, ale dbać o ten, który ma.

Ale jak to możliwe, ?że z 13 systemów obrony przeciwrakietowej Patriot zdolnych do działania jest jedynie siedem, a z ponad setki myśliwców Eurofighter jedynie 38 jest w gotowości bojowej? Jak się okazuje, Niemcy nie są też w stanie postawić do dyspozycji NATO w razie konieczności 60 samolotów.

Tak niestety jest. Część sprzętu jest już stara, np. nasze samoloty transportowe i helikoptery morskie. Nowe myśliwce Eurofighter czy helikoptery Tiger mają jeszcze problemy wynikające z ich wdrażania. Kardynalnym błędem było ograniczenie zakupów części zamiennych kilka lat temu. Poprzednik obecnej pani minister obrony podjął też fatalną w skutkach decyzję o wyposażeniu jednostek Bundeswehry jedynie w 70–80 proc. Jako że jednostki uczestniczące w misjach zagranicznych musiały zostać wyposażone w 100 proc., powodowało to braki w sprzęcie i obniżało zdolność bojową całej armii.

Reklama
Reklama

To sprawa pieniędzy?

Nie sądzę. Ministerstwo Obrony nie jest w stanie wykorzystać nawet tego, co ma, i w ubiegłym roku zwróciło do budżetu 1,3 mld euro. W tym roku wrócą setki milionów euro. Dają o sobie znać błędy w zarządzaniu oraz w procedurach zamówień sprzętu i części zamiennych.

Niemcy wydają na obronę 1,3 proc. PKB, a więc 33 mld euro. Tymczasem państwa NATO powinny przeznaczyć na ten cel 2 proc. PKB. W przypadku Niemiec oznaczałoby to wydatek ponad 50 mld euro rocznie. Niemcy na to stać?

Wydatek rzędu 2 proc. jest nierealny. Jest to cel będący wynikiem pewnych kompromisów, które czyni NATO od pół wieku. Spójrzmy na to z innej strony. 28 państw UE wydaje rocznie na obronę w sumie 190 mld euro. To trzy razy więcej niż Rosja. Wspólnie mamy też 1,56 mln żołnierzy, a więc dwa razy więcej niż Rosja. Wynika z tego, że rzecz nie w finansach i nie w wielkości armii, ale w efektywności wykorzystania tych środków. Mamy do czynienia z dublowaniem struktur, nieskoordynowanymi wydatkami i wieloma innymi nieefektywnymi mechanizmami. W rezultacie europejski filar NATO jest słaby, mimo że do NATO należą też 23 państwa Unii.

Czy dlatego Putin może sobie pozwolić na komentarze, że w dwa tygodnie jego armia może zająć nie tylko Kijów, ale i Warszawę?

To czysta propaganda niemająca nic wspólnego z rzeczywistością. Rosyjscy stratedzy zdają sobie sprawę z przewagi NATO, same USA dysponują potężniejszymi środkami militarnymi. Ale nie w takich kategoriach traktujemy obecny konflikt na Ukrainie. Militarnie jest nie do rozwiązania. Pytanie brzmi, czy Rosja jest gotowa zapłacić odpowiednią cenę, mianowicie poddać się izolacji, i czy może sobie pozwolić na polityczną nieodpowiedzialność. Na odpowiedź trzeba poczekać. Dlatego sądzę, że na ostatnim szczycie NATO zapadły rozsądne decyzje o pozostawieniu otwartych drzwi dla Rosji, gdyby zdecydowała się zmienić obecny kurs.

Reklama
Reklama

Jest taka siła, która zmusi Putina do ustępstw?

Na pewno nie da się tego osiągnąć przez groźby użycia siły militarnej. Jedynie w drodze negocjacji w warunkach obowiązywania sankcji. Są one bez wątpienia kosztowne dla wszystkich państw uczestniczących, ale są niezbędne.

Jaką rolę mają do odegrania Niemcy w tym konflikcie?

Niemcom przypada szczególna rola, której nie chcą czy nie mogą odegrać Amerykanie zajęci wieloma innymi międzynarodowymi sprawami. Dlatego Niemcy obejmują określoną odpowiedzialność za negocjacje z Rosją. Rzecz w znalezieniu drogi prowadzącej do prawdziwych negocjacji.

Czy jednak bliskie związki Niemiec i Rosji w ostatnich latach nie podważają wiarygodności Berlina w poszukiwaniu rozwiązania na Ukrainie?

Niemcy nie utrzymują kontaktów z Rosją bez udziału swych partnerów w Europie. Istnieje coś w rodzaju specjalnych relacji niemiecko-rosyjskich, jak zresztą pomiędzy Niemcami i Polską. Mam wrażenie, że właśnie dlatego Niemcom łatwiej rozmawiać z Moskwą. Naszym celem jest doprowadzenie do załagodzenia konfliktu. Za wcześnie twierdzić, czy to się w ostatecznym rachunku uda. Są pewne pozytywne oznaki, takie jak zawieszenie broni, które jednak musi być przestrzegane.

Rz: Był pan wstrząśnięty ostatnimi informacjami na temat katastrofalnego stanu uzbrojenia Bundeswehry?

Hans-Peter Bartels

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Reklama
Reklama