Do trzęsienia doszło późnym wieczorem w niedzielę. Epicentrum znajdowało się w okolicach Halabdży, miasta w irackim Kurdystanie doświadczonego przed 29 laty wyjątkowo krwawym atakiem chemicznym dokonanym przez lotnictwo dyktatora Saddama Husajna.
Największe zniszczenia trzęsienie poczyniło w sąsiednim Iranie. Co najmniej 235 osób zginęło w leżącym kilkanaście kilometrów od granicy miasteczku Sarpol-e Zahab, zamieszkanym głównie przez irańskich Kurdów.
Tu był szpital
– Straciłem 15 krewnych – mówił miejscowym mediom Farhad Tażari, poseł do irańskiego parlamentu z tego okręgu. Jak dodał, w liczącym 40 tysięcy mieszkańców Sarpol-e Zahab był tylko jeden szpital. Był, bo się zawalił, a wszyscy medycy zginęli, podobnie jak pacjenci.
Do poniedziałku wieczór irańska państwowa agencja prasowa Irna potwierdzała śmierć 407 osób w zachodnim Iranie. Rannych było prawie 6 tysięcy. A Irański Czerwony Półksiężyc organizował tymczasowe schronienie dla ponad 70 tysięcy poszkodowanych. Wielu opuściło domy z obawy przed wstrząsami wtórnymi i koczowali pod gołym niebem (w nocy jest tam temperatura 12–14 stopni C). Spodziewano się, że liczba ofiar wzrośnie.
Żołnierze irańscy ruszyli w Sarpol-e Zahab na pomoc ekipom ratunkowym przeczesującym ruiny. Ale portal Radia Swoboda cytował mieszkańca, który mówił, że nie mieli oni żadnego sprzętu, nawet rękawiczek.