Tak wynika z zeznań Cezarego Kamińskiego, byłego szefa olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej. W piątek przesłuchiwali go posłowie z sejmowej komisji śledczej badającej porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika.
– Pan Kamiński przekazał ważne informacje. Potwierdził, że prowadzący sprawę prokurator Jasiński był zaangażowany w ściganie bezpośrednich sprawców porwania. Ale gdy chodziło o badanie zaniedbań w trwającym kilka lat głównym śledztwie, nie miał już tej energii. Poszedł na zwolnienie, a gdy wrócił, był bezczynny – mówi Andrzej Dera z PiS, członek komisji. – Będziemy pytać go, dlaczego tak się działo.
Cezary Kamiński został szefem olsztyńskiej prokuratury krótko po tym, gdy przekazano do niej śledztwo prowadzone w Warszawie. Na prośbę rodziny Olewników zrobił to ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
W Olsztynie sprawę dostał Jasiński. Wykrył bezpośrednich sprawców i ich oskarżył. Cieszył się zaufaniem Olewników. Potem okazało się, że także on dopuścił się błędów. „Rz” je kilkakrotnie opisywała.
Kamiński przed komisją wprost je wskazał. Krytykował umorzenie przez Jasińskiego wątku udziału w grupie porywaczy Eugeniusza D., ps. Gienek, gangstera z Sierpca i znajomego lokalnego działacza SLD Grzegorza K. Jasiński namówił też rodzinę Olewników, która złożyła zażalenie na tę decyzję, by je wycofała. Nie przesłuchał w obecności sędziego kluczowego świadka: Piotra K., przyjaciela jednego z porywaczy, który miał bezcenną wiedzę, a który był ciężko chory. Zresztą wkrótce potem zmarł.