Chętnie zagram z mężczyzną

Chcąc wygrać taki turniej trzeba zagrać siedem dobrych meczów. A to duża sztuka - podkreśla Agnieszka Radwańska, która chciałaby wygrać turniej wielkoszlemowy

Publikacja: 19.01.2010 16:38

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Serena Williams nazwała pani siostrę twardą sztuką. Przyznała też, że młodsze siostry chcą udowodnić starszym swoją klasę. Czy Urszula może awansować do pierwszej dziesiątki rankingu?[/b]

[b]Agnieszka Radwańska:[/b] Trudno przewidzieć, czy ktoś będzie w pierwszej dziesiątce, piątce czy zostanie numerem jeden. Mam nadzieję, że Ula mnie dogoni i razem będziemy w czołówce.

[b]Myśli pani, że siostra może być wyżej od pani w rankingu?[/b]

Mam nadzieję, że tak. Gdy ona wygrywa, cieszę się tak samo jak z moich zwycięstw. Życzę jej tego z całego serca. Trochę meczów trzeba rozegrać, żeby złapać do tenisa właściwy dystans. Żeby być w czołówce, musisz mieć wszystkiego po trochu. Nie będziesz wysoko w rankingu, jeśli oprzesz się na jednym dobrym elemencie czy jednym dobrym uderzeniu. Cały rok trzeba zdobywać punkty i utrzymywać równą formę. Wydaje mi się, że ja nie schodzę już poniżej pewnego poziomu.

[b]Jest pani zadowolona, że tak szybko poradziła sobie z pierwszą przeszkodą?[/b]

Cieszę się, bo wiadomo, że długi mecz sprawia, że droga do finału jest trudniejsza. Trzeba starać się, aby nie przebywać za długo na korcie. Rachunek sił jest ważny.

[b]Serena Williams, Justine Henin, Kim Clijsters, Jelena Dementiewa - to zdaniem ekspertów faworytki do zwycięstwa w turnieju. Nie przeszkadza pani, że jest rzadko wymieniana w gronie pretendentek do wygranej?[/b]

Chcąc wygrać taki turniej trzeba zagrać siedem dobrych meczów. A to duża sztuka. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki moment w moim życiu i wygram turniej wielkoszlemowy.

[b]Lubi pani grać na Antypodach?[/b]

Generalnie bardzo lubię Australię. Lubię grać dla tej publiczności. Niezależnie od tego, czy występuje w Sydney czy w Melbourne. Pogoda jak na razie dopisuje, bo nie jest tak gorąco jak zazwyczaj. Deszcz jest najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać, potęguje nerwowe oczekiwanie na mecz. Nie wiesz, czy zagrasz czy nie. Oczekiwanie do jedenastej w nocy czy nawet do północy na harmonogram gier też nie jest dla nas dobre. Jak na razie jednak nie narzekam.

[b]Siostry Radwańskie, Łukasz Kubot, Mariusz Fyrstenberg z Marcinem Matkowskim – to dobre symptomy w polskim tenisie.[/b]

Tenis jest w Polsce bardziej popularny niż 4 czy 5 lat temu. Im więcej Polaków, tym lepiej. Cieszę się, że jest już jakaś paczka i wreszcie podczas turnieju można się odezwać do kogoś po polsku. Łukasz bardzo dobrze gra w singlu. Ma też dobre losowanie. Mam nadzieję, że wykorzysta swoją szansę. Ale nie próbujmy jeszcze się porównywać do grupy Rosjanek czy Francuzów.

[b]Na początku lutego zagracie trudny mecz w Pucharze Federacji z Belgią. Do Bydgoszczy przyjedzie prawdopodobnie Kim Clijsters. Cieszy się pani, że Polska zmierzy się z tak wymagającym rywalem?[/b]

Będzie bardzo ciężko, bo Clijsters i Yanina Wickmayer to solidne firmy. Zamierzam dać z siebie wszystko i jednocześnie dobrze się bawić. To nie są spotkania o wielkim obciążeniu psychicznym, nie walczę o punkty w rankingu jak w Wielkim Szlemie. Mam nadzieję, że wygramy.

[b]Nawet jeśli Polska przegra, może być to świetna promocja dla tenisa w kraju.[/b]

Oczywiście. Ważne, że gramy u siebie. Chcemy pokazać dobry tenis. Uwielbiam występy w reprezentacji. Sama świadomość, że mam wyszyty napis Polska na dresie, już napawa mnie dumą.

[b]Z jednej strony ma pani prawo czuć sentyment do Australii, bo tu po raz pierwszy osiągnęła ćwiećfinał w Szlemie. Z drugiej strony pojawiają się demony z ubiegłorocznego turnieju i porażka w I rundzie z Kateryną Bondarenko.[/b]

Lubię australijską publiczność. Odróżniam sympatię do kraju od doświadczeń z kortu. Nie rozpamiętuję tego, co było przed rokiem czy dwoma laty. To już dawno za nami i teraz nie ma znaczenia. Jak na razie punktów mam troszeczkę na plus.

[b]Jest pani przyjaciółką Karoliny Woźniackiej. Nie zazdrości jej pani, że ona grała już w finale US Open?[/b]

To nie ma znaczenia. Trzeba oddzielić dwa światy. Jest granica między życiem prywatnym a zawodowym. Na korcie jesteśmy rywalkami, ale po meczu zawsze podajemy sobie ręce i przyjaźń trwa dalej. Gdybyśmy nie potrafiły tego oddzielić, tobyśmy rozstrzelały się na korcie. I nikt by nie przeżył. Wiadomo, że jeszcze będziemy spotykać się ładnych parę lat na turniejach. Odpukać, jeśli będą omijać nas kontuzje.

[b]Ręka jeszcze boli?[/b]

Taka dolegliwość nie znika nagle. Operacja to poważna sprawa. Blizna będzie się goić około pół roku. Gdybym grała trzy sety, odczuwałabym większy ból.

[b]Śledzi pani rywalizację mężczyzn?[/b]

Bardzo lubię oglądać męski tenis. Mimo że spędzamy z Ulą cały dzień na kortach, to po powrocie do hotelu patrzymy też, jaką radzą sobie inni. To już taka choroba. W poniedziałek oglądałyśmy spotkanie Nadala. Tenis już chyba zawsze będzie wypełniał nam czas.

[b]Serena Williams lubi przypominać o swoim zwycięstwie nad Andym Roddickiem. Miała wtedy 11 lat, a on był mniejszy, słabszy fizycznie. Chciałaby pani zagrać kiedyś z mężczyzną, choćby pokazówkę?[/b]

Szczerze? Pewnie, że tak. Mnie to nie zaszkodzi. Nawet jakbym przegrała, nic by się nie stało. Wielu szans bym pewnie nie miała. Chociaż gdyby wyłączyć serwis, bo to jednak męska broń, to myślę, że nie stałabym na straconej pozycji. Jestem za tym, aby zagrać taki mecz. Czemu nie?

[i]-rozmawiał w Melbourne Tomasz Lorek[/i]

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!