[b]Jaka jest ta mniejsza skocznia, na której jutro rozegra się walka o medale?
Adam Małysz:[/b] Na pewno nie jest podobna do Skalite w Szczyrku, jak sugerowały dane techniczne. Z papierów wynikało, że jest prawie identyczna, ale treningi pokazały co innego. Inaczej się tu leci, inaczej jedzie na rozbiegu. Jest trudna. Najlepsi lądować będą w jedną dziurę. Tak jak w Pragelato, podczas ostatnich igrzysk. Byłem tam siódmy, a Norweg Lars Bystoel, który wygrał, był lepszy w dwóch skokach tylko o półtora metra.
[b]Na treningach rozrzut był jednak spory. Jedni, tak jak Stefan Hula, lądowali na 108. metrze, inni znacznie bliżej. Pana skok w drugiej serii 104 m potwierdza dobrą formę, ale Simon Ammann (105,5) i Thomas Morgenstern (105) lecieli nieco dalej. W trzeciej próbie różnice były jeszcze większe. Należy się tym sugerować? [/b]
Jak ktoś jest w formie, to na treningu też skoczy daleko. Ale pamiętajmy, że treningi były trochę zwariowane. Ledwie wjechaliśmy na górę, już musieliśmy się ubierać, zapinać narty i skakać. Na koncentrację nie było czasu. A gdy przyjdzie do walki o medale, skupienie będzie bardzo ważne, liczyć się będzie każdy punkt za styl. Do tego cały czas zmieniano belki. Pierwszy trening zaczynano z 22. platformy sportowej, kończono na 17. To jest przepaść, w zawodach tak nie będzie.
[b]Który z pana skoków był najlepszy? [/b]