– Prezydent może być niski, ale nie powinien być mały – mówił Radosław Sikorski podczas spotkania z politykami PO w Bydgoszczy. Szef MSZ rywalizację z Bronisławem Komorowskim o rekomendację partii w wyborach prezydenckich zaczął w Kujawsko-Pomorskiem, gdzie jego pozycja jest najsilniejsza. Salę centrum kongresowego Opery Novej w Bydgoszczy wypełnili więc jego zwolennicy, były kolorowe balony i burzliwe oklaski. I deklaracje kandydata na kandydata: – Jako prezydent chcę zjednoczyć Polaków wokół projektów naprawy państwa.
Choć Sikorskiemu najpierw przyjdzie zmierzyć się w prawyborach z Komorowskim, już ostro atakował ubiegającego się o reelekcję Lecha Kaczyńskiego: – Prezydentura nie musi wyglądać tak jak teraz. W miejsce nadęcia, tuzinów ochroniarzy, doradców od wszystkiego obiecuję republikańską skromność.
– Skromność Sikorskiego poznaliśmy już w kierowanym przez niego MSZ, gdzie lekką ręką wydał pół miliona z kieszeni podatnika na toaletę i umywalki – ironizuje poseł PiS Tomasz Górski. W październiku media ujawniły, iż Sikorski zarządził remont dwóch resortowych łazienek (łącznie 29 mkw.), którego koszt wynosił ok. 17 tys. za mkw.
Swoje wystąpienie Sikorski zakończył przypomnieniem, że do końca kadencji obecnego prezydenta pozostało „tylko 297 dni”, i namawiał zebranych do skandowania: „Były prezydent Lech Kaczyński”.
– Wygląda, że minister spraw zagranicznych ma jakąś obsesję na punkcie prezydenta – komentuje Władysław Stasiak, szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego. – Spotkaliśmy się z rozwinięciem retoryki „dorzynania watahy”, z seansem nienawiści.