Jest pan zaskoczony decyzją Gerarda Depardieu, który postanowił ubiegać się o obywatelstwo Rosji?
Wiktor Łoszak:
Jestem zdziwiony decyzją Władimira Putina, który nadał mu obywatelstwo, i to w trybie natychmiastowym. I tym, że zostało to uczynione w tak demonstracyjny sposób. Depardieu jest znanym aktorem, ale nie bardzo wiem, na czym miałyby polegać jego szczególne zasługi wobec Rosji. Być może zasłużył na to rolą Grigorija Rasputina (faworyta rodziny cara Mikołaja II), ale film ten jeszcze nie wszedł na rosyjskie ekrany. Sprawa z Depardieu przypomina niestety tragikomedię. W krajach europejskich, w tym we Francji, jest wiele aktorów, znanych rosyjskim widzom, wcale nie gorszych od Depardieu. Tamci jednak nie dostąpili w naszym kraju jakichkolwiek zaszczytów.
Eksperci w Moskwie mówią, że dekret Putina w sprawie obywatelstwa był piarem, który ma poprawić wizerunek Rosji za granicą?
To nie był piar, tylko nierozważna decyzja, która nie tylko nie poprawi wizerunku Rosji na Zachodzie, ale także może zaostrzyć stosunki z Francją. Przecież wiemy, w jaki sposób wypowiadał się pod adresem Depardieu prezydent Francois Hollande. Aktorowi będzie też trudniej ubiegać się o obywatelstwo w Belgii, gdzie nabył nieruchomość. Depardieu będzie musiał gdzieś mieszkać. Wątpię bowiem, by na miejsce stałego osiedlenia się wybrał nasz kraj.