Debata o billboardach i reklamowych siatkach zasłaniających okna odbyła się w klubie dyskusyjnym IQ InfoQltura 2016 przy pl. Konstytucji 4. Przyszli tam specjaliści z branży, miejscy urzędnicy i warszawiacy. Wśród tych ostatnich najwięcej było takich, którzy od miesięcy mieszkają w domach zaciemnionych bannerami.
Najważniejsza informacja, którą usłyszeli: jest porozumienie między miastem a Izbą Gospodarczą Reklamy Zewnętrznej – po trzech latach powstały kompromisowe przepisy o bannerach w mieście.
– Projekt został przekazany do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, czeka na jej podpis – powiedział Lech Kaczoń, prezes IGRZ.
Dokument chroni m.in. strefę zabytkową. Nie pozwala na wieszanie reklam na kamienicach. Reguluje nawet wygląd słupów ogłoszeniowych i szyldów. Jednak nowe przepisy będą chroniły tylko budynki należące do miasta i Skarbu Państwa. Nie zrobią porządku z chaosem np. na śródmiejskiej cepelii (róg Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej) czy wspólnotowymi kamienicami, na których są wieszane siatki zasłaniające okna.
Adam Orlewicz z wydziału estetyki zauważył, że przygotowany kodeks regulujący ustawianie reklam jest zbyt słabym narzędziem i firmy outdoorowe będą tak jak dotąd omijać przepisy. – Na przykład, gdy tylko dowiadują się o kontroli, to zdejmują banner, a po kontroli wieszają znowu – argumentowała Ewa Nekanda-Trepka, stołeczny konserwator zabytków. Dlatego stowarzyszenie „Miasto moje, a w nim” zapowiedziało, że stworzy jednolite przepisy regulujące rynek reklam. Na razie przepisy rozrzucone są po wielu ustawach – m.in. w prawie budowlanym czy drogowym. Członkowie stowarzyszenia chcą lobbować za przepisami w nowym Sejmie, ale też zebrać 100 tys. podpisów pod projektem obywatelskim.Przedstawiciele branży reklamowej starali się bronić swych racji. – Na to, że Warszawa tak wygląda, ktoś pozwala – zauważyła Marta Bryła, pełnomocnik Cityboard Media. – Prawo pozwala się omijać, nie funkcjonuje też jego egzekucja.