– Mój poprzednik traktował Warszawę jak swoisty poligon, na którym prowadził ćwiczenia z wykorzystaniem ostrej amunicji przeciwko konkurencyjnym politykom – ocenił Kozłowski. – Zakończyłem sprawy, które miały polityczny charakter.

Wycofał zatem wniosek Sasina o kasację wyroku Wojewódzkiego Sądu Okręgowego, który orzekł, że Gronkiewicz-Waltz nie powinna tracić stanowiska z powodu spóźnienia ze złożeniem oświadczenia o działalności gospodarczej męża. To koniec ponadpółrocznego sporu o prezydencki mandat, który kosztował podatników prawie 100 tys. zł. Tyle oba urzędy wydały na usługi zewnętrznych kancelarii, które reprezentowały strony w sądach. Miasto – 72 tys. zł za wynajęcie Baker & McKenzie, Gruszczyński i wspólnicy. Wojewoda – ponad 19 tys. zł za kancelarię Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy.

Sąd nie będzie też musiał zajmować się sprawą białego miasteczka pielęgniarek protestujących przed Kancelarią Premiera. Poprzedni wojewoda uznał, że Gronkiewicz-Waltz powinna zakazać zgromadzenia pielęgniarek, a skoro tego nie zrobiła, popełniła przestępstwo. A gdy prokuratura nie dostrzegła znamion przestępstwa, wojewoda złożył w sądzie zażalenie na jej decyzję.

Ostatnia kwestia dotyczy zamieszania z wyborem szefa rady Pragi-Północ. Tu też działacze PiS zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezydent i burmistrza dzielnicy Jolantę Koczorowską (PO). Uznali, że przymknęły one oko na działanie partyjnych kolegów. Prokuratura też odmówiła śledztwa, ale sprawa trafiła do sądu.Inne sprawy dotyczyły m.in. próby powołania zarządu komisarycznego w Piasecznie i sporu z sejmikiem Mazowsza o powoływanie członka rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

Tylko w tym roku wojewoda wniósł do sądów 1011 skarg. – To zbyt wiele. Funkcja kontrolna wojewody nie może polegać na czyhaniu na błędy samorządów – stwierdził wczoraj Jacek Kozłowski. I zapowiedział, że za jego kadencji urząd będzie pomagał radom w likwidowaniu błędów. – A sąd będzie ostatecznością – deklaruje Kozłowski.