Z amerykańskim wojskowym spotkał się Bogdan Klich, minister obrony narodowej. ,,Rz’’ już kilkanaście dni temu napisała, że Schweitzer jest gotowy bronić aresztowanych żołnierzy. Miał też przyznać, że amerykańskim wojskom co miesiąc zdarzają się dwa lub trzy podobne incydenty. W czwartek prokuratura potwierdziła, że zaprosi go na przesłuchanie.

Schweitzer prawdopodobnie może przekazać śledczym zapisy satelitarne z okolic wioski i meldunki z rozpoznania. Miałyby one potwierdzać dużą aktywność talibów w tamtym rejonie. Kilka dni temu ,,Rz’’ ujawniła fragmenty amerykańskiego dokumentu, z których wynika, że Nangar Khel było bazą wypadową talibańskich bojowników.

Adwokaci aresztowanych żołnierzy są zadowoleni z decyzji pułkownika. – Żołnierze zgodnie przyznają, że w Nangar Khel doszło do wypadku. Zeznania amerykańskiego oficera mogą przybliżyć nas do poznania prawdy – mówi mecenas Czesław Domagała, obrońca jednego z żołnierzy. Podobnie wypowiada się mecenas Tomasz Krzyżanowski: – Pułkownika Schweitzera trzeba jak najszybciej przesłuchać.

Śledztwo w sprawie ostrzału Nangar Khel nabiera tempa. Na początku roku prokuratura chce przeprowadzić konfrontacje pomiędzy aresztowanymi żołnierzami a świadkami ostrzału i przesłuchać polskich dowódców oraz byłego szefa MON Aleksandra Szczygłę. Biegły zbada też moździerz, z którego padły salwy. Niewykluczone, że sprzęt był nie do końca sprawny.

Do ostrzału doszło 16 sierpnia. Zginęło sześcioro Afgańczyków. W połowie listopada Żandarmeria Wojskowa zatrzymała siedmiu żołnierzy. Sześciu usłyszało zarzut popełnienia zbrodni wojennej. Grozi za to dożywocie. Siódmy odpowie za ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego. Może trafić do więzienia na 25 lat.