Niewielka Islandia ma spory wkład w europejską muzykę. Dała nam niepowtarzalną Björk, nastrojową grupę Sigur Ros, porywający klubowy zespół Gus Gus oraz magiczny twór Múm, który pojawi się w Fabryce Trzciny 1 marca.
Wszyscy ci artyści występowali już w Polsce i serwowali nam niesamowite spektakle, Múm wraca w zmienionym składzie i z nową płytą.
Jedni z najważniejszych twórców emotroniki, czyli elektroniki przesyconej uczuciami, mogą tym razem zaskoczyć. Bo wydany jesienią zeszłego roku „Go Go Smear the Posion Ivy” to krążek niezwykle subtelny i nie mniej baśniowy niż poprzednie, ale tym razem grupa postawiła na folkową nutę i na optymizm, którego na dawnych płytach próżno szukać. Nie ma tu melancholii, jej miejsce zajęły lekkie brzmienia, które zbliżają nas do dziecięcej radości i do natury.
Płyta jest w większości akustyczna, powstawała w kilku oddalonych od cywilizacyjnego zgiełku miejscach, między innymi w niewielkiej szkole muzycznej w rybackiej wiosce gdzieś na zachodnich fiordach Islandii. Muzycy wykorzystywali znalezione tam przeróżne, także tradycyjne instrumenty. Partie perkusyjne zostały nagrane na wysepce Noto.
Utwory rodziły się powoli, bo od wydania przed trzema laty poprzedniego albumu „Summer Make Good” zespół dużo koncertował w Europie i Azji, a we współpracy z Holenderską Orkiestrą Narodową stworzył spektakl oparty na awangardowych kompozycjach greckiego muzyka Iannisa Xenakisa. W tym czasie zmienił się też skład zespołu – odeszły dwie wokalistki, na ich miejsce pojawiły się nowe, także subtelne głosy. Dołączył też pomysłowy perkusista, wykorzystujący stare, znalezione na targach instrumenty, oraz wiolonczelistka.