Siedzieli nad przesłanymi im z ratusza tabelkami i próbowali wpisać, czy we wtorek wydadzą 100 zł, a w czwartek 1500. Od dziś nie będą tego robić na papierze, tylko klikając w komputerze. W mieście zaczyna działać elektroniczny system planowania wydatków, który – w założeniu skarbnika miasta – ma ułatwić przepływ gotówki z ratusza na konta dzielnic.
– Być może system nie ruszy jeszcze wszędzie. Informatycy stopniowo przekazują uprawnionym osobom hasła dostępu – wyjaśnia zastępca skarbnika miasta Marcin Murawski.
Do 20. każdego miesiąca skarbnik chce mieć dane od każdej dzielnicy. Jeśli nie zaplanują nic na dany dzień, nie dostaną ani grosza. – Takie dane są nam potrzebne, by miasto nie straciło płynności finansowej – wyjaśnia wiceskarbnik. – Dotychczas, gdy na koncie miasta zalegały nadwyżki budżetowe, można było wypłacać pieniądze bez problemu. Ale inwestycje miasta do 2012 roku mają pochłonąć 16 mld zł. Więc prawie 7 mld trzeba pożyczyć. Muszę wiedzieć, kiedy przyjdzie ten krytyczny moment.
Cel jasny, ale ambitny plan spotkał się z oporem nawet burmistrzów z rządzącej PO. Najpierw urzędnicy nieśmiało dzielili się z „Rz” spostrzeżeniami (opisaliśmy sprawę w ubiegłym tygodniu). Teraz krytyka nabiera siły.
– Jak zaplanować, że wybuchnie pożar? Albo że faktura przyjdzie z opóźnieniem? To wróżenie z fusów – denerwują się. Burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski przesłał skarbnikowi pismo z uwagami.