Kiedy słucham Birelego Lagrene’a, odnoszę wrażenie, jakby grało dwóch gitarzystów. Szczególnie na wydanej w 2006 roku płycie „To Bi Or Not To Bi” zawierającej rejestracje solowych występów wspaniałego muzyka.
Ten francuski wirtuoz zelektryzował swoją niewiarygodną techniką i poczuciem swingu środowisko nowojorskich muzyków, kiedy pod koniec lat 70. pojechał do Ameryki na stypendium.
Natychmiast dostał wówczas propozycje współpracy. Występował m. in. z saksofonistą Bennym Carterem, orkiestrą Benny’ego Goodmana i skrzypkiem Stephane’em Grappellim.
Wspólne koncerty z tym ostatnim, legendarnym muzykiem wydawały się oczywiste. Przecież Grappelli był członkiem legendarnej grupy swingowej Hot Club de France, w której grał również Django Reinhardt. To od słuchania jego płyt i prób kopiowania solówek Bireli zaczął przygodę z jazzem.
Urodzony w 1966 roku w rodzinie cygańskiej Birel Lagrene od najmłodszych lat przejawiał wybitny talent muzyczny. Mając dwanaście lat wygrał festiwal muzyki cygańskiej we Francji i wyjechał na występy do Niemiec. Tam nagrał podwójny album koncertowy „Route to Django”.