To właśnie chce zbadać białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej.– Wszczęliśmy postępowanie, które ma wykazać, czy profesor Władysław Kordan podał prawdę w swoim oświadczeniu lustracyjnym – potwierdza „Rz” Tomasz Danielecki, rzecznik IPN w Białymstoku.
Wiem, że nie donosiłem, dlatego jestem spokojny o postępowanie - prof. Władysław Kordan
Profesor napisał, że nie był tajnym współpracownikiem SB. Tymczasem historycy IPN z Olsztyna twierdzą, że został zarejestrowany przez SB jako agent o pseudonimie Paweł. W zasobach IPN nie zachowała się jednak teczka TW „Pawła”. Została zniszczona w 1990 roku. Jedyny ślad, jaki został po agencie „Pawle”, to wypis z ewidencji tajnych współpracowników. Brakuje jednak takich dokumentów jak własnoręcznie napisane przez profesora zobowiązanie do współpracy czy donosy. Donosy historycy wprawdzie znaleźli, ale pisane ręką esbeka.
Mimo to olsztyński IPN twierdzi, że TW „Paweł” to profesor Kordan.
Informacje o domniemanej współpracy profesora dotarły do Olsztyna w zadziwiających okolicznościach. Naczelnik tamtejszego oddziału IPN wystąpił o dokumenty dotyczące Kordana w marcu. Dotarły do stolicy Warmii i Mazur na początku maja, a już w połowie maja ktoś szantażował profesora zawartością esbeckich teczek.