Trzeba się będzie mocno trzymać w piątek, bo jego sety mogą zrobić zamieszanie – np. jeśli będzie miksował tak jak numer „Kalimba”, który śmiało może być grany przed 1,5-milionowym tłumem podczas berlińskiej parady. Zresztą tak jak transowe „Doves” czy „Strength”.
Przez ostatnie lata Steve Lawler grał chyba wszędzie od Zouk w Singapurze, Groovejet w Miami, Twilo w Nowym Jorku czy Space na Ibizie. W tym ostatnim po jego wielogodzinnych setach w stylu „That Sound” (remiksowanego na wszystkie możliwe sposoby przez innych didżejów, z czego najbardziej znany to wersje Jerryego Ropero i Denisa The Menace) nazwano go „King of Space”.
Lawler to autor aż dziesięciu albumów z kompilacją klubowych miksów i tyluż singli. Jego house jest miarowy jak krok kompani honorowej i rozrywkowy jak wielki karnawał.
Będzie więc mocna impreza w miejscu, które „DJ Magazine” wciągnął właśnie na listę „Top 5 Polish Clubs” obok SQ z Poznania, Frantic z Krakowa, Mezzoforte ze Szczecina i legendy polskiego clubingu, sopockiego Sfinksa.
[ramka][b]Klubowe abc – poleca R. Rybarczyk[/b]