Nie mam takiego wrażenia. Proszę popytać ludzi w Niemczech. Pojęcie „Solidarność” wielu osobom kojarzy się jednoznacznie. Pamiętamy oczywiście sceny pokazujące obywateli NRD, którzy szukali schronienia w ambasadach Republiki Federalnej Niemiec w Pradze, Budapeszcie i Warszawie. Pamiętamy dzień, w którym Węgrzy przecinali zasieki na granicy z Austrią, demonstracje poniedziałkowe w Lipsku, a także historyczne ostrzeżenie Michaiła Gorbaczowa podczas ostatnich uroczystości jubileuszowych w NRD, kiedy mówił, że „spóźnionych karze życie”. Lech Wałęsa oraz potężne demonstracje w Stoczni Gdańskiej, a także Okrągły Stół z całą pewnością są częścią tej pamięci.
[b]Dlaczego Niemcom i Polsce z takim trudem przychodzi nawiązanie dobrych partnerskich relacji? Czy przyczyn szukać należy w historii, zwłaszcza z czasów II wojny światowej, czy w bieżącej polityce? [/b]
Spora część polskiego społeczeństwa jest przekonana, że Niemcy coraz częściej mówią o własnych ofiarach, choćby o losie Niemców wysiedlonych z Polski i innych krajów, a coraz mniej o odpowiedzialności pokolenia sprawców wojennej katastrofy.
Wszyscy wiedzą, zarówno po tej, jak i po tamtej stronie Odry i Nysy, jak blisko powiązane są nasze kraje w sensie politycznym, gospodarczym i społecznym. Z obecnym rządem w Warszawie pracujemy bardzo intensywnie nad dalszym ścisłym i partnerskim rozwojem tych relacji. Z żadnym chyba innym europejskim ministrem spraw zagranicznych nie spotykam się tak często jak z Radosławem Sikorskim. Kształtujemy naszą politykę, nie zapominając o wspólnej przeszłości, także o jej trudnych rozdziałach. Osobiście podejmuję pracę na rzecz pojednania i porozumienia za pomocą konkretnych, zauważalnych projektów, traktując to jako swoisty nakaz. Takim projektem jest niemiecko-polski podręcznik historii, który zainicjowaliśmy wspólnie z ministrem Sikorskim, oraz dzisiejsza dyskusja poświęcona 20. rocznicy Okrągłego Stołu w Polsce. Jedno jest pewne: pamięć, także ta o losach niemieckich wypędzonych, jest dla nas nierozerwalnie związana z odpowiedzialnością za wojnę i wypędzenia, które nazistowskie Niemcy sprowadziły na Europę.
[b]Czy cele polityki zagranicznej Polski i Niemiec nie stoją w jawnej sprzeczności? Mam na myśli gazociąg północny, którego budowę wspiera rząd Angeli Merkel, oraz amerykańską tarczę antyrakietową, którą z kolei Berlin uważa za zbędną, obawiając się reakcji Moskwy?[/b]
W jawnej sprzeczności? Nie, nie widzę tego w ten sposób. Niemcy i Polska są bliskimi sąsiadami i partnerami w UE i NATO. Warto przypomnieć, że to właśnie Niemcy w sposób szczególny angażowały się swego czasu na rzecz szybkiego przystąpienia Polski do tych struktur. Oczywiście nie wyklucza to sytuacji, gdy jesteśmy odmiennego zdania. Ale to samo ma miejsce na przykład między Niemcami a Francją. Najważniejsze jest to, jak się z takimi różnicami obchodzimy. Odnoszę wrażenie, że właśnie z obecnym rządem w Warszawie udaje nam się to w sposób przyjęty między bliskimi partnerami, a więc rzeczowy i zorientowany na znalezienie rozwiązania.