Mirosław G., były ordynator kardiochirurgii ze szpitala MSWiA w Warszawie, jest dziś sądzony za korupcję i mobbing. Medyczne wątki śledztwa przeciw niemu prokuratura umorzyła. Ale rodziny dwojga zmarłych pacjentów nie kapitulują. Odpuściły doktorowi G. zarzut zabójstwa, ale chcą ukarania go za błędy w sztuce, przez które, jak twierdzą, stracili bliskich. Ich pełnomocnik już działa.
– Zwróciłem się do rzecznika praw obywatelskich o wniesienie kasacji na niekorzyść Mirosława G. od postanowienia sądu o umorzeniu sprawy błędów lekarskich – potwierdza mec. Rafał Rogalski. – Decyzja zapadła z rażącym naruszeniem prawa.
[wyimek]By wygrać taką kasację, trzeba wykazać rażące naruszenie prawa prof. Piotr Kruszyński karnista z UW[/wyimek]
Prośba Rogalskiego wpłynęła do dr. Janusza Kochanowskiego 8 maja, rok po tym, gdy warszawska prokuratura wycofała się z oskarżenia Mirosława G. o zabójstwo i narażenie pacjentów na śmierć. Uznała, że nie zabił on Jerzego G., który zmarł po przeszczepie serca, i nie naraził życia Floriana M., któremu zaszyto gazik w jamie serca.
W grudniu 2008 r. umorzenie zatwierdził sąd. – Nie sposób dopatrzyć się popełnienia przestępstwa w postępowaniu Mirosława G. – zaznaczył. Uwolnienie lekarza od kontrowersyjnego zarzutu zabójstwa umożliwiło mu powrót do zawodu.