„Od początku listopada 2009 roku hazard w 100 proc. będzie nadzorowany przez Służbę Celną, którą jednocześnie pozbawiono realnych możliwości skutecznej walki z patologiami w tym sektorze" – alarmuje w liście do premiera Donalda Tuska Związek Zawodowy Celnicy Pl.
Ten dramatyczny apel to efekt zmian w ustawie o Służbie Celnej obowiązujących od 1 listopada. W ich efekcie całkowitą kontrolę nad kasynami i punktami z automatami do gry (jest ich ok. 50 tys.) przejmuje 16 tys. funkcjonariuszy celnych. Do tej pory kontrolowali oni jednorękich bandytów tylko pod kątem ich legalności. Wszystkie inne aspekty ich działania sprawdzały służby skarbowe.
Problem w tym, że celników nie wyposażono w odpowiednie uprawnienia operacyjno-rozpoznawcze. – Bez nich skuteczna walka z patologią będzie fikcją – ostrzegają.
– Nie możemy prowadzić obserwacji, wywiadu ani gromadzić informacji np. o oszustach. Bez tego kontrolowanie salonów gier będzie mało produktywne – mówi „Rz" Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy Pl. – Zostaliśmy odcięci od informacji operacyjnych innych służb.
Dlaczego rząd, który w ostatnich dniach wydał wojnę hazardowi, nie uzbroił celników w narzędzia do walki z nielegalnym hazardem? – W pierwotnym projekcie ustawy był zapis dotyczący wyposażenia Służby Celnej w uprawnienia operacyjno-rozpoznawcze. Został wykreślony przez ministra finansów po tym, jak negatywnie zaopiniowało go Kolegium ds. Służb Specjalnych – przyznaje „Rz" Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej.