Według informacji „Rz” piloci jaka, którzy 10 kwietnia wylądowali na lotnisku Siewiernyj przed prezydenckim Tu-154, składali w prokuraturze zeznania w sprawie reakcji kontrolera lotu.
„Fakt” napisał, że po katastrofie obsługa wieży wpadła w panikę. „Szef kontrolerów wybiegł z wieży i miotając przekleństwami, krzyczał: „... co teraz ze mną będzie?!”. W okamgnieniu pojawili się wojskowi, którzy zabrali kontrolera, a polską załogę zamknęli na kilka godzin w jaku” – relacjonowała gazeta. Piloci z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego potwierdzili „Rz” tę wersję wydarzeń.
Z kolei w rozmowie z rosyjską gazetą „Izwestia” pilot Aleksander Akimienkow stwierdził, że przyczyną katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem mogło być to, że maszyna podchodziła do lądowania na autopilocie.