Okoliczności tamtego sukcesu, podczas turnieju rozgrywanego na boiskach koreańskich, budziły wiele wątpliwości. Krótko mówiąc, w roku 2002 Koreańczykom pomagali sędziowie, dzięki czemu gospodarze doszli aż do czwartego miejsca. Teraz o żadnej pomocy nie może być mowy. Koreańczycy zrobili ogromny postęp, czasy, w których w pięciu występach na mundialach nie wygrali ani jednego z kilkunastu meczów (z Polską było pierwsze) już dawno minęły i dziś wychodzą na boisko coraz częściej jako faworyci.
Tak było też wczoraj. Korea rozpoczęła mundial od zwycięstwa nad Grecją, potem planowo przegrała z Argentyną. Nigeryjczycy najpierw honorowo ulegli Argentyńczykom, potem, mimo prowadzenia, przegrali z Grecją 1:2 i z Koreą musieli zagrać na najwyższych obrotach. Musieli, ale popełnili znane wcześniej błędy.
[wyimek][srodtytul]2:2 (1:1)[/srodtytul] NIGERIA – KOREA PŁD. [/wyimek]
Mecz rozpoczął się dla nich bardzo dobrze. W 12. minucie, po dośrodkowaniu Chidi Odiaha, Kalu Uche wyprzedził obrońcę Cha Du-Ri (jego ojciec, Cha Bum-Kun, wywalczył w barwach Bayeru Leverkusen, wspólnie z Andrzejem Buncolem Puchar UEFA) i z bliska zdobył dla Nigerii bramkę, swoją drugą w turnieju.
Nigeryjczycy sprawiali wrażenie zadowolonych, a kiedy kwadrans później, po strzale Uche piłka trafiła w słupek, ich pewność siebie jeszcze wzrosła. I to afrykański zespół zgubiło. Po kolejnych paru minutach i coraz częstszych atakach Korei faul z boku pola karnego popełnił Ogbuke Obasi. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Ki Sung-Yong a Lee Yung-Soo kopnął piłkę do siatki.