- Pierwsze wstrząsy trwały bardzo długo. Wszyscy w biurze krzyczeli. Po pół godziny kolejne wstrząsy - relacjonuje na stronie BBC Ryosuke z Tokio. - Utknęliśmy w biurach, bo windy przestały działać. Siedzimy przed telewizorami i oglądamy, jak fala tsunami wdziera się na ląd - pisze z kolei Jeffrey Balang, również ze stolicy Japonii.

- Pociągi nie jeżdżą, ale z autobusami jest chyba wszystko w porządku, nikt nie ucierpiał - pisze Robert Koch z Tokio. - Mieszkam 20 minut od centrum Tokio. Moje mieszkanie wygląda jak po bombardowaniu.

Według wstępnych ustaleń, trzęsienie ziemi w północnej Japonii miało siłę 8,8 stopnia w skali Richtera. Fala tsunami, którą wywołało, u wybrzeży osiągnęła wysokość 10 metrów. Zagrożone są wszystkie kraje Pacyfiku.