Reklama

Rozmowa z kapitanem Żeglugi Wielkiej

O ciekawym życiu marynarza, przygodach na morzu i polskiej marynarce mówi Józef Gawłowicz, emerytowany kapitan Żeglugi Wielkiej

Publikacja: 14.03.2011 23:21

Pisarz marynista

Pisarz marynista

Foto: Archiwum

Polskie porty morskie się rozwijają, potrzeba będzie więcej marynarzy. Czy jest to zawód, który może pan polecić młodym ludziom?

Józef Gawłowicz:

Zdecydowanie tak. Spędziłem 42 lata na morzu i mogę powiedzieć, że moje życie było jak kolorowy film. Niczego nie żałuję. Pływając na statkach towarowych, zwiedziłem cały świat i przeżyłem mnóstwo przygód. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym pracować w innej branży.

Reklama
Reklama

Na statku może być niebezpiecznie?

Niebezpieczeństwo to część tego zawodu. Ja sam 24 razy uniknąłem tajfunu. Można powiedzieć, że w unikaniu tajfunów jestem już specjalistą. Nieraz zdarzało się walczyć na morzu o życie. Tak było np. wtedy, gdy płynęliśmy do Teksasu, a huragan Sergio spychał nasz statek na wybrzeże meksykańskie.

Z ogromnym trudem udało się nam wtedy wyjść z opresji.

Na statku spędza się długie miesiące, często w międzynarodowym towarzystwie. Czy różnice kulturowe między członkami załogi nie sprawiają kłopotów?

Marynarz, pływając po różnych zakątkach świata, spotyka się z różnicami kulturowymi na co dzień, więc trzeba się do nich przyzwyczaić. Przy odpowiednim podejściu z każdym można się dogadać. Kiedyś w meksykańskim porcie Manzanillo lokalni dokerzy za pół litra żubrówki podmienili dla nas ładunki. Kukurydzę pastewną, którą mieliśmy przewieźć do Japonii, Meksykanie załadowali na statek radziecki, a nam dali przeznaczoną dla Rosjan kukurydzę najlepszego gatunku. Kiedy przybiliśmy do japońskiego portu, odbiorcy tak się ucieszyli, że zaoferowali mi za tę lepszą kukurydzę gejszę na 48 godzin.

Reklama
Reklama

Polskie statki pływają bardzo często pod banderami obcych, egzotycznych krajów. Dlaczego tak się dzieje?

Ze względów podatkowych.

Armatorom bardziej opłaca się pływać pod banderą np. Kiribati niż polską. W środowisku marynarskim niechętnie patrzymy na takie praktyki. Do spraw związanych z prestiżem pływania pod polską banderą dochodzi dobro marynarzy, którzy podlegają na takich statkach obcym, często gorszym dla nich przepisom prawa pracy. Jest to jednak problem, który można dość łatwo rozwiązać, potrzeba tylko zainteresowania ze strony polityków.

—rozmawiał Adam Tycner

Polskie porty morskie się rozwijają, potrzeba będzie więcej marynarzy. Czy jest to zawód, który może pan polecić młodym ludziom?

Józef Gawłowicz:

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Reklama
Reklama