Holownik Lubecki będzie pływał po Wiśle

Armator z Wrocławia wyremontuje Warszawie zabytkowy holownik, który już latem 2013 r. ma pływać po Wiśle

Publikacja: 14.02.2012 07:23

Bocznokołowiec „Lubecki” w historycznej wersji

Bocznokołowiec „Lubecki” w historycznej wersji

Foto: materiały prasowe

Jutro władze Warszawy podpiszą umowę z Żeglugą Wrocławską na remont holownika „Lubecki" oraz jego 15-letnie użytkowanie.

To będzie pierwszy w polskim samorządzie kontrakt na koncesję usługową  – taka forma partnerstwa publiczno-prywatnego.

Warszawski samorząd kupił wrak „Lubeckiego" od firmy Hydrobudowa. Dziś stoi on w bydgoskiej stoczni i ciężko dopatrzyć się w nim statku.  To niemal sam kadłub. Wrocławski armator ma w ten sprzęt tchnąć nowe życie.

– Chcemy, by pierwsze wycieczki po Wiśle odbyły się już wiosną przyszłego roku – zapowiada Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza.

W planach jest np. „Spacer po Wiśle" – to ok. godzinny rejs w granicach miasta. Dłuższa wersja to „Piknik nad Wisłą" – trzy-, czterogodzinny rejs  do Wilanowa, na Bielany czy do Wawra i z powrotem  (po drodze ma się odbywać odpoczynek z ogniskiem).

Jest też oferta całodniowych lub nawet kilkudniowych „wycieczek krajoznawczych" w stronę Twierdzy Modlin, Pułtuska, Płocka czy Wyszkowa, a może nawet do Kazimierza Dolnego.

Armator wyremontuje statek na swój koszt, a potem  przez 15 lat będzie zarabiał na biletach na wycieczki. Koszt  tej inwestycji w postępowaniu koncesyjnym szacowany był na ponad 4 mln zł, ale partnerstwo publiczno-prywatne polega tu właśnie na tym, że Warszawa wnosi „wkład" do spółki z inwestorem w postaci kadłuba legendarnego statku, inwestor go remontuje, użytkuje  holownik, a warszawiacy zyskują nową atrakcję – równocześnie z remontowanymi bulwarami na lewym brzegu rzeki.

„Lubecki" ma 50 m długości, 11 m szerokości.  Przetrwał trzy wojny. Kilka razy go zatopiono.  Bocznokołowiec zbudowano w latach 1911 – 1912 w Sankt Petersburgu. W czasie wojny służył do holowania barek z naftą. W czasie wojny polsko-bolszewickiej pływał nim Józef Piłsudski. W 1920 r. bolszewicy go zatopili – 12 dni był pod wodą. Z kolei w 1939 r. zatopiła go załoga polska, ale Niemcy go wydobyli i wcielili do swojej floty. W 1948 r. zmienił nazwę na „Warmia". Później stał się nabrzeżną restauracją w Serocku. Remontować chciał go Włocławek, ale koszty przerosły miasto. W 2005 r. kupiła go więc Hydrobudowa, która przekazała statek władzom stolicy.

– Warszawa z zasady nie kupuje statków, ale ten jest wyjątkiem, bo się w nim zakochaliśmy – mówił Marek Piwowarski, pełnomocnik prezydent Warszawy ds. Wisły po przejęciu wraku od Hydrobudowy.  Czy zakochają się w nim warszawiacy?

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!