Selekcjoner Włochów największy ból głowy miał w ostatnich miesiącach, gdy myślał o napastnikach. Powołania, które wysyłał były jak pocałunek śmierci – kto dostał, ten zaraz doznawał kontuzji – najpierw: Antonio Cassano miał problemy z sercem, potem w lutym palec w lewej stopie złamał Antonio Di Natale, a na koniec więzadła w kolanie zerwał Giuseppe Rossi i okazało się, że w mistrzostwach Europy nie wystąpi.
Dodatkowo, ten który mógłby rozwiązać kłopoty Prandellego, czyli Mario Balotelli, miewał coraz głupsze pomysły. Raz podpalił mieszkanie, puszczając petardy, a później znowu przespacerował się po głowie Scotta Parkera w meczu z Tottenhamem i za karę nie dostał powołania na towarzyski mecz z USA.
Zanosiło się na to, że trzeba będzie szukać wśród naprawdę głębokich rezerw, a do kadry wrócą dawno nie widziani tam weterani Alessandro Del Piero (właśnie zdobył z Juventusem mistrzostwo Włoch) i Francesco Totti.
Ostatnio jednak sytuacja się poprawiła: Cassano znów trenuje, Di Natale błyszczy w Serie A, a Balotelli zagryzł zęby i zachowuje się poprawnie. Dlatego Prandelli zdradził, że Del Piero i Tottiego na Euro 2012 nie weźmie – jeden weteran w osobie 35-letniego Di Natale w zupełności wystarczy.
Selekcjoner liczy też, że Balotelli będzie spokojny przynajmniej do turnieju. – Balotelli nie może sobie pozwolić na więcej błędów, ale jestem przekonany, że będzie dobrze. Zawodnicy z takim talentem jak on muszą dostawać więcej szans – skwitował Prandelli.