Krzysztof Janik uważa, że to jest teatralna kłótnia, która musi się odbyć, aby ustalić warunki, na jakich dojdziecie do porozumienia.
Na pewno nie. My nie mówimy jednego dnia, że coś jest białe, a następnego, że czarne. Zresztą nie możemy zdradzić naszych wyborców, którzy nie chcą współpracy z Palikotem, ani naszych koleżanek i kolegów z frakcji Europejskich Socjalistów. Musimy mieć 100 procent pewności, że nasi deputowani zasilą PES, a nie rozbiegną się do Europejskiej Partii Ludowej, do Zielonych czy liberałów. Jeżeli czytam dziś, że na liście Kwaśniewskiego mógłby się znaleźć Andrzej Olechowski, to trudno mi go sobie wyobrazić we frakcji socjalistów i socjaldemokratów. Sam Palikot, gdyby startował, również nie przystąpi do Europejskich Socjalistów, bo oni walczą z rajami podatkowymi. Janusz Palikot mógłby się czuć w takim towarzystwie nieswojo.
Co teraz będzie z Ryszardem Kaliszem, który – jak powiedział Kwaśniewski – ma być łącznikiem między nim a środowiskami feministycznymi?
Jeżeli chce się zaangażować w pracę na rzecz innej partii politycznej, a tak traktuję pomoc dla listy, którą tworzy inna partia, to sprawa będzie oczywista, choć rozstrzygnie to sąd partyjny. Nie można pracować w jednej firmie na korzyść innej, konkurencyjnej. Przy okazji uważam, że ten pomysł Kwaśniewskiego jest wyrazem lekceważenia środowisk feministycznych i kobiecych. Maskotka Rysiu Kalisz świetnie się nada do rozmów z kobietami. A wydaje mi się, że nikt nie zapytał tych pań, czy chcą mieć takiego pośrednika. Ja bym się poczuł urażony.