To Łukasz N. tego wieczoru, którego doszło do spotkania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, prezesa NBP Marka Belki i byłego ministra Sławomira Cytryckiego, obsługiwał w restauracji polityków.
ABW i prokuratura zdobyły dowody, że to menedżer restauracji "Sowa i Przyjaciele" miał podłożyć podsłuch w VIP roomie, w którym spotkali się politycy. Urządzeniem nagrywającym mógł być miniaturowy dyktafon. Na nagraniu - według źródeł w ABW, na które powołuje się portal tvn24.pl - słychać głos Łukasza N. Z kolei według "Gazety Wyborczej", podsłuch mógł być zainstalowany w pilocie do przywoływania obsługi. Przez całą rozmowę polityków miał on leżeć na stole.
Śledczy podejrzewają, że urządzenie podsłuchowe Łukasz N. podłożył tuż przed kolacją lub zaraz po jej rozpoczęciu. Przed spotkaniem polityków salę sprawdzili funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i nic nie znaleźli. Informację tę, pisze portal, potwierdzono w prokuraturze i w źródłach rządowych.
Prawdopodobnie to jednak nie menedżer restauracji "Sowa i Przyjaciele" przekazał nagrania "Wprost".