Holender w 2015 roku spędził pewien czas w Syrii, gdzie walczył w szeregach kurdyjskiej milicji z dżihadystami z Daesh. Tymczasem, jak informuje prokuratura, holenderskie prawo zakazuje obywatelom tego kraju stosowania przemocy wobec osób trzecich z wyjątkiem działania w obronie własnej. "Zabijanie bojowników Daesh może być więc podstawą, do oskarżenia o morderstwo" - głosi oświadczenie holenderskiej prokuratury.
Były holenderski żołnierz został aresztowany 13 stycznia w Arnhem, a dwa dni później stanął przed sądem w Rotterdamie. Według holenderskich mediów zatrzymanym jest Jitse Akse. Mężczyzna wyjechał do Syrii w pierwszych miesiącach 2015 roku. - Kiedy zobaczysz co oni zrobili... Zabijając członka Daesh prawdopodobnie ratowałem dziesiątki istnień - mówił Akse w rozmowie z lokalną gazetą. Z kolei na Facebooku mężczyzna pisał, że w Syrii "miał szansę, by coś zmienić", a dzięki umiejętnościom nabytym w armii był w stanie pomagać Kurdom.
Holenderska prokuratura wyjaśnia, że jest istotna różnica między obywatelami, którzy wyjeżdżają do Syrii walczyć na własną rękę, a holenderską armią, która szkoli irackich żołnierzy i bierze udział w nalotach na pozycje Daesh w Iraku. "Iracki rząd poprosił o pomoc i nasi żołnierze działają tam zgodnie z prawem" - podkreśla prokuratura w oświadczeniu.
Holandia bierze udział w działaniach koalicji przeprowadzającej naloty na pozycje Daesh w Iraku od października 2014 roku. W najbliższym czasie rząd Holandii ma podjąć decyzję, odnośnie udziału sił powietrznych tego kraju w atakach na pozycje Daesh w Syrii.
Zobacz także: