Służba bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że na początku tygodnia doradca rosyjskiego prezydenta Władisław Surkow objeżdżał stolice separatystów, usuwając jednych urzędników i mianując innych.
– Tak Kreml nimi zarządza. Z Moskwy przywożą im cyrkularze z instrukcjami. Jak to nie pomaga, wzywają na dywanik albo przyjeżdża Surkow i rozstawia wszystkich po kątach. W tym roku to już druga jego wizyta – powiedział „Rzeczpospolitej" ekspert i koordynator ukraińskiej grupy Informacyjny Opór Jurij Karin. – Oczywiście wodzowie separatystów są w pewnym stopniu samodzielni. Ale też nigdy nie mają pewności, czy nagle nie dostaną kuli w łeb, bo polityka Moskwy właśnie się zmieniła, a oni się w tym nie zorientowali – dodał.
Kreml nie zniesie politycznej nielojalności, toleruje za to zwykłe przestępstwa kryminalne separatystycznych wodzów: wymuszenia, haracze, rozkradanie pomocy humanitarnej czy chronienie gangów przemytników.
Separatyści Doniecka przygotowują się do lokalnych wyborów, które mają zamiar przeprowadzić 21 lutego. Zgodnie z mińskimi porozumieniami rozejmowymi wybory powinny być przeprowadzone według ukraińskiego prawa, z udziałem ukraińskich partii i pod międzynarodowym nadzorem. Ani jednego z tych warunków separatyści nie zamierzają spełniać. Nie wiadomo, co kazał im zrobić Surkow.
Wcześniej ukraińska służba bezpieczeństwa oskarżyła Surkowa o dowodzenie atakiem na protestujących na Majdanie 20 lutego 2014 r., gdy zamordowano 53 osoby. Na początku rządów Putina był doradcą do spraw polityki wewnętrznej. To on stworzył pojęcie „demokracja suwerenna" (opisujące rosyjski autorytaryzm), a potem kolejne partie i organizacje popierające Putina.