Aby odpowiedzieć na pytanie, czy przedłużający się spór o Trybunał Konstytucyjny opłaca się PiS, wyobraźmy sobie na chwilę, jak wyglądałoby ostatnie pół roku bez tej wojny.
Nie byłoby debaty w Parlamencie Europejskim o stanie demokracji w Polsce, nie byłoby przyjęcia rezolucji w tej materii. W Polsce nie gościłaby Komisja Wenecka. Do naszego kraju nie przyjeżdżałby Frank Timmermans, by zgłaszać uwagi do stanu przestrzegania u nas porządku prawnego. Nie byłoby wielotysięcznych marszów opozycji i nie powstałby zapewne KOD.
Stracona szansa
Apologeci Jarosława Kaczyńskiego uwielbiają zachwycać się tym, jak bardzo przewidującym jest politykiem i jak wszystkich ogrywa od samego początku do samego końca. I zapewne będą twierdzić, że ten stan rzeczy, z jakim mamy do czynienia w ostatnich sześciu miesiącach, jest przez niego zaplanowany i w pełni kontrolowany. Ale tak nie jest – i każdy, kto stara się obiektywnie patrzeć na rzeczywistość polityczną, widzi, że spór o TK jest dla PiS poważnym problemem.
Gdyby nie ów spór, partia ta nie cieszyłaby się z tego, że w niektórych sondażach ociera się o swój wynik wyborczy z października zeszłego roku, ale prawdopodobnie dobijałaby do 50-proc. poparcia. Bo tak zawsze było w przypadku ugrupowania zwycięskiego – w pierwszym półroczu rządzenia zyskiwało premię za przechwycenie władzy i prawie zawsze notowania zwyżkowały. W przypadku PiS to nie nastąpiło. Sądzę, że jedną z najważniejszą przyczyn jest właśnie rozpętanie wojny o TK.
Kaczyński nic na niej nie zyskał, lecz jedynie stracił. Nawet jeśli przyjmiemy absurdalną tezę, że sędzia Rzepliński i jego koledzy blokowaliby reformy „dobrej zmiany", to przecież odbywałoby się to z zyskiem dla... PiS. Jak bowiem odbierana byłaby partia, której źli sędziowie nie pozwolili rozdać Polakom po 500 zł na dziecko? Oczywiście, że jej popularność by rosła. A co taka formacja musiałaby zrobić zaraz potem? Naturalnie, że uchwalić ustawę dającą po 1000 zł na każde dziecko. Jaka byłaby popularność ugrupowania, któremu ponownie sędziowie TK utrąciliby taki wspaniały projekt? Wzrosłaby nie do 50, lecz do 150 proc.!