Pożar został ugaszony, ale trwający od kilku dni protest przybiera na sile. Po niedzielnych starciach z policją w centrum Kijowa wokół budynku telewizji Inter zbudowano metalowe ogrodzenia. Mają one ochronić pracowników stacji przed kilkudziesięcioma protestującymi, do których dołączyli żołnierze z walczących na wschodzie kraju batalionów Ajdar i Donbas. Oskarżają oni dziennikarzy stacji o uprawianie prorosyjskiej propagandy i twierdzą, że nie odejdą, dopóki Inter nie zakończy swojej działalności na Ukrainie.
W poniedziałek stacja rozesłała oświadczenie do organizacji międzynarodowych oraz zagranicznych placówek dyplomatycznych w Kijowie z prośbą o interwencje. – Do siedziby stacji wkroczyła grupa uzbrojonych osób. Zniszczono studio. Ten atak wywołuje poważne zaniepokojenie odnośnie do wolności słowa na Ukrainie – czytamy w oświadczeniu Intera. Według stacji w momencie pożaru spowodowanego podpalonymi w pobliżu oponami, w budynku znajdowało się około 20 osób (według innej wersji pożar zaczął się od wrzuconej do środka świecy dymnej). Od początku roku siedziba stacji była już kilkakrotnie atakowana przez zwolenników radykalnych ukraińskich organizacji.
– Inter od lat odgrywa rolę tuby propagandowej Kremla na Ukrainie. Doszło nawet do tego, że szefostwo tej telewizji uzgadniało swoją politykę informacyjną z samozwańczą doniecką republiką – mówi „Rz" znany ukraiński politolog Ołeksandr Palij. – Wiadomo, że około 40 proc. udziałów tej stacji znajduje się w rękach rosyjskich.
Reszta należy do ukraińskiego miliardera Dmytro Firtasza i byłego szefa administracji zbiegłego prezydenta Serhija Lowoczkina. Pierwszy prawdopodobnie mieszka w Wiedniu i jest ścigany przez FBI. USA podejrzewa go o korupcję na skalę międzynarodową. Drugi zaś po rewolucji na Majdanie został deputowanym Rady Najwyższej z ramienia prorosyjskiej partii Opozycyjny Blok, skupiającej wokół siebie byłych współpracowników Wiktora Janukowycza.
Inter jest jedną z niewielu ukraińskich telewizji, która część swoich programów wciąż nadaje w języku rosyjskim. – Emitują oni rosyjskie filmy i seriale, m.in. gloryfikujące funkcjonariuszy radzieckich służb bezpieczeństwa – wskazuje Palij.