Zdaniem Franza Fuchsa konieczne jest ograniczenie wysokości pobieranego przez pośredników wynagrodzenia na drodze prawnej. – Nie wierzę, że nastąpi to w drodze samoregulacji branży – komentuje szef VIG (w Polsce należą do niej m.in. Benefia, Compensa, InterRisk, Polisa-Życie).
Jednocześnie Fuchs wyraził poparcie dla ogłoszonej we wtorek inicjatywy Polskiej Izby Ubezpieczeń dotyczącej „karty produktu" dołączanej do polis inwestycyjnych. Zgodnie z zamysłem PIU dotyczącym samoregulacji branży do umowy dotyczącej polis inwestycyjnych dołączana będzie tzw. karta produktu. Ma ona znacznie zwiększyć przejrzystość dokumentów i zrozumienie produktu przez inwestorów. Zdarzało się np., że dana osoba myślała, iż kupuje produkt inwestycyjny ze składką jednorazową, a po fakcie okazywał się on wieloletnim zobowiązaniem w wysokości np. kilkuset złotych miesięcznie.
Szef VIG, mimo że poparł działanie samoregulacyjne PIU, podkreślił, że jego zdaniem jest ono niewystarczające. – Mówiąc o transparentności konieczne jest uregulowanie kwestii prowizji. Byłoby to z dużą korzyścią dla klientów. W tej chwili sięgają one co najmniej stu procent pierwszorocznej składki na ubezpieczenia inwestycyjne – zauważa prezes grupy Vienna Insurance.
Właśnie dlatego osoby, które zdecydują się na inwestycję przy pomocy produktu z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK) w przypadku chęci rezygnacji w pierwszych latach obowiązywania umowy tracą całość zgromadzonego kapitału – wypłacony on został bowiem agentowi w ramach jego wynagrodzenia.
– Na innych rynkach prowizje pobierane przez agentów są równie duże, rozkładane są one jednak w czasie. Przykładowo na rynku austriackim pośrednicy dostają proporcjonalne wypłaty przez pięć lat od podpisania umowy. Gdy dana osoba zrezygnuje, nie ponosi całego kosztu wypłaconego agentowi wcześniej wynagrodzenia – dodaje prezes Fuchs. Szef VIG jako pozytywny przykład wymienił też rynek węgierski, na którym dyskutowany jest projekt, by prowizje agentów ubezpieczeniowych ograniczyć do maksymalnie 100 proc.