Wojciech M., 27-letni żołnierz, w lutym 2011 r. bawił się ze znajomymi w dyskotece w Lublinie. Jeden z towarzyszy zasnął na kanapie. Kiedy obudzić i wyprowadzić, Wojciech M. stanął w obronie kolegi. Doszło do szamotaniny. Ochroniarz uderzył Wojciecha M. w twarz, przewrócił go, obezwładnił i przycisnął do podłogi. Następnie wyprowadził go z sali i uderzył jego głową o drzwi windy. Wojciech M. został też pobity przez innych ochroniarzy. Do szpitala trafił z urazem klatki piersiowej i złamanym żebrem, urazami powierzchniowymi głowy, twarzoczaszki, rąk i lędźwi.
Lubelska prokuratura oskarżyła trójkę ochroniarzy o udział w pobiciu. Oskarżeni doszli do ugody z pokrzywdzonym i zapłacili mu łącznie 6 tys. zł zadośćuczynienia w zamian za warunkowe umorzenie postępowania karnego. W procesie cywilnym Wojciech M. zażądał od właściciela dyskoteki zapłaty 60 tys. zł zadośćuczynienia.
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uznał roszczenie za słuszne. Stwierdził, że ochroniarze pobili mężczyznę w trakcie wykonywania obowiązków pracowniczych, tj. utrzymania porządku w dyskotece. Bez znaczenia było, że z trzech sprawców pobicia tylko jeden miał ważną licencję ochroniarską. Odpowiedzialność właściciela dyskoteki nie jest zależna od zakresu kwalifikacji zawodowych bezpośrednich sprawców. Podlegali kierownictwu pozwanego i mieli obowiązek stosowania się do jego wskazówek. Pozwany odpowiada więc na zasadzie ryzyka za ich zawinione zachowanie.
Zdaniem sądu wina ochroniarzy jest oczywista, gdyż niezależnie od zainicjowania zdarzenia przez powoda nie powinni bić osoby przebywającej w klubie, ale, w razie jej oporu, ograniczyć się do obezwładnienia i wyprowadzenia z lokalu. Od osób pełniących funkcje ochrony należy wymagać reakcji adekwatnych do sytuacji i odporności na stres towarzyszący interwencjom. Ochroniarze zareagowali zaś brutalnie i nieadekwatnie. Sąd nakazał właścicielowi dyskoteki zapłacić poszkodowanemu 20 tys. zł.
Sąd Okręgowy w Lublinie zmniejszył kwotę do 10 tys. zł, przyznając rację pozwanemu, że większość obrażeń miała charakter powierzchowny, a najistotniejsze z nich – złamanie żebra – wygoiło się, nie pozostawiając trwałego uszczerbku na zdrowiu.