Prowadząc działalność handlową, np. sklep samoobsługowy trzeba zapewnić bezpieczne warunki do poruszania się po nim klientów, inaczej można narazić się na odpowiedzialność cywilno-prawną. Przestrogą dla właścicieli takich obiektów powinien być wyrok Sądu Rejonowego w Dębicy.
Klapki na wysokiej podeszwie
Sprawa miała swój początek, gdy pani Katarzyna K. udała się do sklepu samoobsługowego na zakupy. Na stoisku warzywnym kobieta poślizgnęła się na pochlapanej wodą posadzce, na której znajdowywały się także strzępki liści sałaty i upadła. Po upadku zaczęła wzywać pomocy, gdyż poczuła silny ból prawej ręki i nogi. Po chwili podszedł do niej kierownik zmianowy sklepu i zapytał „co się stało?". Kobieta odpowiedziała, że „chyba jest połamana". Zaproponował wezwanie karetki pogotowia. Początkowo poszkodowana oponowała przeciwko temu, ale ponieważ zauważyła, że jej stan się nie poprawia zgodziła się na wezwanie pogotowia.
Kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie została zbadana i założono jej szynę na rękę i nogę. Lekarze rozpoznali stłuczenie ręki i przedramienia prawego, stłuczenie lewego kolana, stłuczenie prawego stawu skokowego oraz mieli podejrzenie pęknięcia kości trójgraniastej.
Za poniesione obrażenia pani Katarzyna postanowiła dochodzić odszkodowania od właściciela sklepu na drodze sądowej. W pozwie żądała wypłaty 25 tys. zł.
Od udziału w sprawie wyłączyła się firma ubezpieczeniowa, gdzie polisę od odpowiedzialności cywilnej miał właściciel sklep. Ubezpieczyciel wyjaśnił bowiem, że udział własny ubezpieczonej spółki wynosił 166 tys. zł w każdej szkodzie, co czyni istnienie odpowiedzialności ubezpieczyciela dopiero po przekroczeniu tej kwoty.