Za niespełna 2 lata Warszawie przybędzie 123 nowych tramwajów. Czy miastu naprawdę jest potrzebne aż tyle nowego taboru?
Wojciech Bartelski: Czy to nie za dużo? Ja uważam, że za mało. Dziś mamy 311 niskopodłogowych tramwajów, do których łatwo jest wsiadać niepełnosprawnym czy wjechać z wózkiem z dzieckiem. Ale pozostałe 218 to składy klasyczne, te ze schodami w drzwiach. To i tak jest całkiem niezły wynik, bo już prawie 60 procent naszej floty, to właśnie tramwaje niskopodłogowe. Na tle innych miast w Polsce i na tle innych miast środkowej Europy wypadamy najlepiej, ale moją ambicją jest by tramwaje wysokopodłogowe zniknęły jak najszybciej z ulic Warszawy.
Tyle,że warszawiacy i tak będą musieli się męczyć ze starymi tramwajami, mimo zakupu tych nowych. Przecież nie wymienicie wszystkich ?
Jeśli kupimy wszystkie wagony z naszego świeżo podpisanego kontraktu, czyli 123 tramwaje w zamówieniu podstawowym, większość z nich trafi na nowo budowane trasy. Niewiele z nich pójdzie na wymianę obecnie używanych tramwajów wysokopodłogowych. Mamy możliwość skorzystania z opcji na 90 kolejnych wagonów, ale na razie nie ma jeszcze na to pieniędzy. Będzie potrzebne ponad 700 mln zł. Jeśli uda się znaleźć te środki, zostanie nam około 100 pojazdów wysokopodłogowych. To już będzie naprawdę niewiele, ale wciąż nie wszystkie wagony zapewnią pasażerowi łatwe wsiadanie. I właśnie dlatego podjąłem decyzję o poszukiwaniu kolejnych tramwajów niskopodłogowych na rynku pojazdów używanych. Szukamy najlepszej oferty, która spełni nasze wymagania – głównie w Niemczech. Wagony z tego kraju są bardzo dobrze utrzymane, co najważniejsze mają niską podłogę i są zaawansowane pod względem technicznym. Naszym celem strategicznym jest zapewnić warszawiakom 100 procent niskiej podłogi, czyli wagonów dostępnych dla wszystkich.
Czy jest Pan w stanie zagwarantować, że do tego czasu zostaną położone szyny, chodzi mi o Gocław i Wilanów?