Druga co do wielkości w Europie tania linia lotnicza, po Ryanairze, straciła z tych powodów na giełdzie w Londynie prawie 11 proc., ale przewiduje stały wzrost w roku finansowym do 30 września, bo po raz pierwszy wypracowała zysk w słabszym zwykle sezonie zimowym.
Analitycy byli jednak nastawieni negatywnie do tych zapewnień, bo ich zdaniem easyJet musi obniżyć roczne prognozy zysku, aby uwzględnić stratę 25 mln funtów (39 mln dolarów) poniesioną na skutek strajków francuskich kontrolerów ruchu powietrznego, które doprowadziły do odwołania ponad 600 lotów.
Prezes Carolyn McCall nazwała kwiecień okropnym miesiącem, bo podróżnych zniechęciła do rezerwowania miejsc niepewność dalszych strajków, a także tragedia w Alpach. - Wielu pasażerów po prostu nie rezerwowało w kwietniu. Nie ma co kwestionować, że gdy dochodzi do tragicznego wydarzenia, to konsumenci reagują na nie - powiedziała. Trudno jej oszacować finansowe skutki katastrofy na poziom rezerwacji, uważa jednak, że będzie to zjawisko krótkotrwałe. - Już jest poprawa, nabieramy znów rozpędu - dodała.
Przewoźnik przewiduje zmniejszenie o 4 pkt proc. przychodu na miejsce w samolocie w III kwartale, bez wahań kursowych. Spadek ten wynika po części z daty Wielkanocy w tym roku i z decyzji obniżenia cen biletów uwzględniającego spadek cen paliwa.
Bessa na giełdzie
Analityk w Numis, Wyn Ellis obniżył prognozę rocznego zysku brutto przewoźnika do 660 mln funtów (10,3 mld dolarów) z 691 mln.