Nie wiadomo, co było przyczyną tego incydentu. Załoga zareagowała natychmiast umieszczając baterię i laptopa w worku przeciwpożarowym umożliwiającym stłumienie ognia. Dzięki temu pożar nie rozprzestrzenił się na resztę kabiny. Taki sprzęt w tej chwili jest już na wyposażeniu samolotów większości linii lotniczych, ponieważ przypadki z wybuchami i zapaleniem się baterii w telefonach i laptopach zdarzają się coraz częściej.

Mimo że pożar został sprawnie ugaszony, kapitan zdecydował o zawróceniu na lotnisko w San Diego. Wydarzenie miało miejsce 7 stycznia o godz. 7.30 czasu Zachodniego Wybrzeża.

Czytaj więcej

Tanieją bilety w PKP Intercity. Wracają do poziomów sprzed podwyżki

„Dziękujemy naszej załodze za szybkie działania w celu nadania priorytetu bezpieczeństwu wszystkich osób na pokładzie samolotu” – napisały linie United w oświadczeniu.

Według informacji straży pożarnej w Sann Diego cztery osoby, które znajdowały się na pokładzie samolotu, zostały przewiezione do Centrum Medycznego UC San Diego. Jak podał przewoźnik, wszystkie one były pracownikami pokładu, a hospitalizacja wynikała z regulaminowych środków ostrożności.

Przewoźnik poinformował również, że dwóch pasażerów (właściciel laptopa i osoba siedząca obok) zostało przebadanych na miejscu, ale odmówili oni transportu do szpitala. Medycy sprawdzili także stan zdrowia wszystkich pasażerów znajdujących się na pokładzie feralnego lotu, którzy polecieli do Newark Liberty rejsami innych przewoźników.