Wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik poinformował w czwartek na konferencji prasowej, że władze Łodzi chcą sprzedać swoje udziały w porcie lotniczym im. Władysława Reymonta. Podczas konferencji wiceprezydenta miasta nie zostały jednak podane szczegóły dotyczące tego, jaką kwotę miasto spodziewa się uzyskać ze sprzedaży ani konkretnego terminu operacji. Władze Łodzi muszą jeszcze uzyskać zgodę radnych na pozbycie się udziałów w lotnisku.
Wiadomo jednak, że choć władze Łodzi otwarte są na propozycje potencjalnych inwestorów, to najchętniej widziałyby na Lublinku hub logistyczny. Łódzkie lotnisko ma na to potencjał, bo położone jest w korzystnym miejscu w pobliżu zbiegu ważnych szlaków komunikacyjnych. Operatorzy logistyczni korzystali z łódzkiego lotniska coraz chętniej – dopiero kryzysowy 2020 rok przyniósł nieznaczne zmniejszenie liczby przeładowanych na Lublinku towarów. O zaletach położenia lotniska wprost napisała na Twitterze prezydentka miasta Hanna Zdanowska.
Hanna Zdanowska, jak zauważa Dziennik Łódzki, już we wrześniu 2020 mówiła o tym, że zgłaszają się partnerzy zainteresowani budową hubu będącego pomostem między Europą, a Azją. Wiceprezydent Pustelnik informował dziś, że miasto otwarte jest na inwestorów z Chin czy z Indii.
Decyzję o rozbudowie łódzkiego lotniska podjął na początku stulecia ówczesny prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki. Regularne loty wróciły na Lublinek w 2005 roku. Po początkowym dynamicznym przyroście liczby pasażerów łódzkie lotnisko od lat zmaga się z problemami i małą ofertą rejsów. Z Łodzi, jako jednego z niewielu polskich lotnisk, nie wykonywał operacji lotniczych narodowy przewoźnik – PLL LOT. Łódzkie lotnisko, w którym nie mają udziałów państwowe Polskie Porty Lotnicze, nie otrzymało ostatnio pomocy w ramach tarczy antykryzysowej.