Rząd portugalski chce sprzedać 66 proc. udziałów w przewoźniku. Zainteresowanie jest zaskakująco małe, bo jeszcze kilka tygodni temu mówiono o siedmiu zainteresowanych, a wśród nich była hiszpańska linia Air Europa, dla której lata obecnie jeden z Dreamlinerów LOTu. Dla Hiszpanów byłaby to szansa na stworzenie drugiej silnej linii na Półwyspie Iberyjskim.Na razie dominuje tam Iberia, która połączyła się z British Airways.
Rząd, który chciałby sprzedać TAP jeszcze przed jesiennymi wyborami nie oczekuje, że zarobi na tej prywatyzacji. TAP ma miliard euro długu, a minister transportu Sergio Monteiro liczy, że inwestor przejąłby zadłużenie w całości, odciążając w ten sposób państwo. Flota TAP liczy 77 maszyn, które wykonują tygodniowo 2,5 tys. lotów, a największą zaletą linii jest jej brazylijska siatka, dzięki której Portugalia ma najlepsze połączenia z największym krajem Ameryki Południowej.
Z całej trójki na przejęciu pakietu większościowego szansę ma jedynie German Efromovich, który właśnie po to, by móc kupić TAP przypomniał sobie, że ma prawo do polskiego paszportu. Jako obywatel UE może kupić pakiet większościowy, podczas gdy właściciel Azul i fundusz Greybull Capital mają szansę przejąć jedynie 49 proc. akcji. Efromovich wystąpił o polski paszport w 2012 roku.Wtedy także starał się o przejęcie TAP. Do transakcji nie doszło, ponieważ nie był w stanie załatwić sobie na czas gwarancji finansowych.
Minister Monteiro uważa, że trzy oferty w obecnej sytuacji na europejskim rynku lotniczym, to sukces. Innego zdania jest portugalska opozycja, która zapowiada, że jeśli dojdzie do władzy, unieważni tę transakcję. Prywatyzacji na obecnych warunkach nie chce także załoga, bo uważa, że należy się jej 20 proc. udziałów, podczas gdy rząd proponuje 6 proc.
Cała transakcja ma być zamknięta do końca czerwca.