Od piątku na zewnętrznej obwodnicy rosyjskiej stolicy (tzw. MKAD - wielkim kółku) gromadziły się ciężarówki z całej Rosji. Wczoraj wieczorem korek od strony wjazdu z St. Petersburga wyniósł 12 km. W niedzielę oczekiwane są w stolicy nowe grupy tirów z Dalekiego Wschodu. Policja robi wszystko by zablokować ruch ciężarówek do centrum Moskwy, poinformowała gazeta RBK.
Taka sytuacja ma miejsce w rosyjskiej stolicy po raz pierwszy w historii. Protest kierowców ciężarówek wywołał duże poparcie zwykłych Rosjan. „Wspieram was całym sercem, ktoś w tym kraju zdecydował się walczyć o swoje prawa" - piszą internauci, a inni dodają „blokujcie Rublowkę i inne drogi bogaczy". Mieszkańcy obrzeży Moskwy wspierają protestujących przynosząc im ciepłe jedzenie i napoje.
Sami kierowcy są już bardo zmęczeni. Jeden z nich mówił mediom „ Prezydent nawołuje do posiadania większej liczby dzieci (nawiązane do piątkowego wystąpienia Putina); ja mam troje, ale nie mam z czego ich wykarmić". W Rosji kierowcy tirów znani są z wytrzymałości i tego, że radzą sobie nawet w najtrudniejszych warunkach, a takich nie brak na rosyjskiej Syberii i Dalekim Wschodzie. Dlatego nazywa się ich dalnobojszczyki - w wolnym tłumaczeniu wojownicy dalekiego wschodu.
Powodem protestu jest wprowadzenie do 15 listopada systemu Platon - pobierania opłat od ciężarówek (powyżej 12 ton) za poruszanie się po federalnych drogach. Opłata to 1,53 rubla (9 gr) za kilometr, a od 1 marca wzrośnie dwukrotnie. Kary za niepłacenie zostały ustalone na astronomicznym poziomie - 450 tys. rubli (26,5 tys zł) za pierwsze naruszenie i 1 mln rubli za kolejne.
Wczoraj wieczorem w sprawie protestu wypowiedział się rzecznik prezydenta Rosji. - To nie nasza sprawa, ale odpowiedniego ministerstwa. Jednak zwracam uwagę na decyzję Dumy, która obniżyła kary za nieopłacenie dróg federalnych - mówił Dmitrij Pieskow.