Z tego powodu swoje plany podróży musiało zmienić 40 tys. pasażerów. A do protestu nieoczekiwanie dołączył także personel pokładowy Germanwings, linii która właśnie jest włączana do Eurowings. Decyzja o zamknięciu Germanwings została podjęta przez zarząd Lufthansy po katastrofie w Alpach, którą spowodował niezrównoważony psychicznie pilot, Andreas Lubitz. Teraz pracownicy Germaanwigs są niezadowoleni, bo ich zdaniem   zatrudnieni nie w pełnym wymiarze czasu nie mają zagwarantowanych kontraktów. Zarząd Eurowings uważa, że takie zarzuty są nieprawdziwe.

Przed strajkiem związkowcy ze związku zawodowego UFO chcą jednak negocjować, chociaż z drugiej strony ostrzegają, że jeśli w rozmowach coś pójdzie nie po ich myśli, strajk może wybuchnąć lada dzień. Wiadomo, że te rozmowy będą trudne, ponieważ zarząd uważa, że jego oferta podwyższenia zarobków o 7 procent w ciągu trzech lat (plus najróżniejsze dopłaty) powinna być dla załogi zadowalająca. Jednakże UFO ostrzega, że jeśli rozmowy nie zakończą się rezultatem satysfakcjonującym pracowników, kolejne strajki będą nieuniknione.

Uzgodnienie jasnych warunków pracy i płacy dla pracowników Eurowings jest w tej chwili dla zarządu Grupy Lufthansy priorytetowe. Niskokosztowa linia powstała, by główne linie Grupy - Swiss, Lufthansa oraz Austrian Airlines - nie musiały konkurować cenami z liniami niskokosztowymi. Dlatego wewnętrzne połączenia niemieckie oraz europejskie, a w szczególności rejsy do innych portów niż do centrów przesiadkowych we Frankfurcie i Monachium, obsługiwane są właśnie przez niskokosztowego przewoźnika. Zostały tam przeniesione kierunki wakacyjne, w tym celu linia otrzymała airbusy 330.

Eurowings, jak wielokrotnie powtarzał prezes Lufthansy, Carsten Spohr, ma być także platformą konsolidacyjną Grupy. Dlatego właśnie utrzymanie jasnych zasad zatrudnienia i wynagrodzeń jest w wypadku tej linii szczególnie ważne. I wiedzą o tym obydwie strony.