Komik Adam Sandler słynie z mało wyrafinowanego stylu rozśmieszania. Beknięcia i puszczanie bąków są w komediach z jego udziałem główną atrakcją. Ale kiedy urodził mu się syn, Sandler zapowiedział, że będzie szukał także innego repertuaru. Chce grać w filmach, które za kilka lat sprawią frajdę jego dziecku. „Opowieści na dobranoc” wyprodukowane przez studio Disneya są wymarzonym projektem dla Sandlera. Łączą fantazyjny świat bajek ze zwariowaną komedią, która jest mu bardzo bliska.
W filmie wyreżyserowanym przez Adama Shankmana (m.in. „Lakier do włosów”) komik wciela się w rolę Skeetera Bronsona, który w luksusowym hotelu odpowiada za wykonywanie drobnych napraw. Przed laty budynek należał do jego ojca. Tata Skeetera prowadził rodzinny pensjonat. Niestety nie miał głowy do interesów. Popadł w długi. Biznes przejął od niego chciwy i podstępny Barry Nottingham, który przekształcił skromniutki hotelik w dochodową firmę.
Skeeter miał w nim zostać dyrektorem, ale Barry nie zamierzał dotrzymać umowy. Na stanowisko kierownicze desygnował zarozumiałego dandysa Kendalla Duncana, a Skeeterowi powierzył niewiele znaczącą pracę konserwatora.
Bezbarwne życie trzydziestolatka, który czuje się bardziej dużym chłopcem niż mężczyzną, ulega zmianie, gdy jego siostra zostawia mu pod opieką dwójkę dzieci, a sama wyjeżdża na tydzień w poszukiwaniu pracy do innego miasta.
Skeeter jest zupełnie nieprzygotowany do roli opiekuna. Postanawia więc improwizować. Przed zaśnięciem opowiada dzieciom wymyślone baśnie, ale inspirowane wydarzeniami z własnego życia. Wkrótce odkrywa, że jego fantazje zaczynają spełniać się w rzeczywistości...