Rzecz miała miejsce w 1964 roku. Archiwalne fragmenty Kroniki Filmowej pokazują, jak Ameryka była postrzegana wówczas przez komunistyczną propagandę: „W cieniu Statuy Wolności – policyjna pałka, w kraju wolności – miliony ludzi poza prawem.
Jest wolność w tym kraju – dla fabrykantów i łamistrajków. Państwo i policja bronią do upadłego wolności trustów i koncernów. Prawa do wyzysku. Głoszą amerykański styl życia. Malarstwo? Gołe dziwki na bikiniarskich krawatach i kolorowych gatkach. Literatura? Zdziczenie, sadyzm, pornografia”.
A jednak Robert Kennedy był witany entuzjastycznie, kiedy przyleciał do Warszawy. Uosabiał piękno odległego amerykańskiego świata, którego Polacy byli spragnieni i o którym wiedzieli bardzo niewiele. Oficjalne media podkreślały, że amerykański minister sprawiedliwości przybył z krótką, prywatną wizytą w towarzystwie żony i trojga dzieci. Towarzyszyła im także Lee Radziwiłł, żona Stanisława Radziwiłła i zarazem siostra Jacqueline Kennedy.
W Hotelu Europejskim, w którym się zatrzymali, zastosowano podsłuch pokojowy i telefoniczny. Agenci SB relacjonowali z oddaniem przebieg wizyty swoim zwierzchnikom. Operacji nadano kryptonim „Robert”. Po latach funkcjonariusze przyznają, że śledzenie Kennedy’ego było dla nich... atrakcją. Kiedy w czasie wizyty u rodziny w Wilanowie Kennedy dowiedział się, że jest śledzony przez wielu policjantów, bez namysłu podszedł do podejrzanej kępy krzaków i zażenowanym funkcjonariuszom wręczył... broszki z czasów kampanii prezydenckiej swojego brata. – Osobiście im je poprzypinał jak odznaczenia – wspomina Krystyna Radziwiłł-Milewska. – Każdemu podał rękę. Byli uszczęśliwieni.
Mimo, że od tragicznego w skutkach zamachu na jego brata minęło zaledwie kilka miesięcy, Robert Kennedy nie otaczał się agentami ochrony osobistej. W ciągu pięciu dni, które spędził w Polsce, zobaczył także Kraków i Jasną Górę, gdzie spotkał się na dyskretnie zaaranżowanym spotkaniu z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Poza miejscami oficjalnymi jak Grób Nieznanego Żołnierza czy pomnik Bohaterów Getta odwiedził również dziecięcy szpital i warszawski klub studencki Stodoła. A w restauracji Krokodyl bawił się na polskim weselu.