Bohaterami tego skromnego, świadomie pozbawionego wizualnego rozmachu filmu są bowiem ludzie, których na wojnę w Iraku nikt przymusowo nie wysyłał. To nie lata 60., gdy do Wietnamu trafiali poborowi. Teraz żołnierze z własnej woli, świadomi grożących im niebezpieczeństw, podpisują roczne kontrakty. To tylko praca, podczas której patrzenie śmierci w oczy wyzwala adrenalinę, zastępuje używki i narkotyki. Jednak gdy ktoś ma pecha może to się skończyć „złotym strzałem". W „The Hurt Locker. W pułapce wojny" stacjonujący w Bagdadzie nieliczny oddział saperów co dzień ociera się o śmierć. Ich praca to rozminowywanie i rozbrajanie bomb sprytnie ukrywanych przez przeciwnika (np. w zwłokach nastolatka). Każdy zbyt gwałtowny ruch, przecięcie niewłaściwego kabelka, może zakończyć się wybuchem. A eksplozję może wywołać sygnałem z komórki któryś z pozornie neutralnych obserwatorów. Tak właśnie zginął dowódca oddziału. Jego miejsce zajmuje sierżant James (Jeremy Renner – nominacja do Oscara), weteran z Afganistanu, z setkami rozbrojonych ładunków na koncie. Ma szansę swój wynik poprawić, więc natychmiast przystępuje do działania. Przy tym igra ze śmiercią, lekceważy procedury, narażając na niebezpieczeństwo także podwładnych. Z czasem okaże się, że bynajmniej nie jest herosem, jakimś współczesnym Rambo. Wprost przeciwnie to człowiek wypalony wewnętrznie, który już nie umie normalnie żyć. Bowiem wojna, czy się na nią idzie z przymusu czy też z własnej woli, swoje żniwo zebrać musi.
CZWARTEK | The Hurt Locker. W pułapce wojny 8888
22.20 | tvp 1 | dramat wojenny, USA 2008