Marek Ciunel, reżyser i zarazem adaptator znanego tekstu J. Ch. Andersena, zobaczył w Calineczce współczesne dziecko. W baśniowych dekoracjach pokazał, jak budzi się do życia, jak dojrzewa osóbka, której nieobcy jest wpływ dzisiejszych mediów. – Chcielibyśmy, aby nasze przedstawienie skomunikowało się, a czasami skonfliktowało, z obecnymi metodami wychowania dzieci – komentuje Ciunel.
Od kiedy pamięta, intrygowała go w baśni Andersena postać matki tak bardzo pragnącej dziecka (a która potem nagle znika z opowieści). Ten brak jest w Guliwerze mocniej zagrany, niż w oryginalnym tekście.
Pozbawiona rodzicielskiej opieki Calineczka doświadcza emocji znanych wielu współczesnym dzieciom. Z jednej strony otoczonych kokonem nadopiekuńczości, z drugiej konfrontowanych z wyzwaniami świata.
Z interpretacją zaproponowaną przez reżysera współgra scenografia Szymona Gaszczyńskiego. Zamyka on baśniową przestrzeń w obrębie dziwacznego pokoju. Pełno w nim przetworzonych symbolicznie miejsc. Calineczka wędruje od doniczki (w której się rodzi) do kranu, przy którym mieszkają chrabąszcze, przez pajęczynę do...
Spotyka mysz, kreta i jaskółkę, które przedstawiane są za pomocą zabawnych lalek. Grają je też przebrani w fantazyjne kostiumy aktorzy.