– Parada z okazji (majowego) Dnia Zwycięstwa na pewno się odbędzie – przed końcem roku – zapewniła szefowa rosyjskiego Senatu Walentina Matwijenko. Ale nie 9 maja.
Od początku tygodnia pojawiały się informacje, że długo przygotowywane święto, na którym obecność wielu zagranicznych przywódców miała zakończyć międzynarodową izolację Rosji, zostanie jednak odwołane. Na rosyjską stolicę przypada połowa przypadków zarażenia koronawirusem w całym kraju, organizowanie masowego święta byłoby bardzo niebezpieczne.
Marzenia Putina
„(Defilada) powinna była podkreślić triumf wielkiego państwa, które chce znów zająć miejsce wśród najważniejszych na świecie, umocnić zwycięstwo w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej jako fundamentalny mit Rosji oraz w roli politycznego wsparcia władz. Ale teraz ten plan zniszczył nieproszony gość" – opisała problem Kremla rosyjsko-niemiecka publicystka Sonja Margolina.
Nim epidemia na dobre opanowała Europę, zaproszenie na trybunę na placu Czerwonym pierwszy przyjął prezydent Francji Emmanuel Macron. Putin zaprosił też sekretarza generalnego ONZ, przywódców Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA, Chin, Korei Północnej, Czech, Bułgarii, Ukrainy oraz krajów należących do WNP i Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Doradca Putina ds. międzynarodowych Jurij Uszakow informował, że w sumie zaproszenia dostało 17 liderów.
Rosyjski prezydent wcześniej mówił, że „uczestnictwo w święcie państw byłej koalicji antyhitlerowskiej to ich moralny obowiązek". Dziesięć państw miało nawet potwierdzić wysłanie do Moskwy swych oddziałów reprezentacyjnych.