Sprawa jest pod osobistą kontrolą Aleksandra Łukaszenki, a proces nie toczy się w sądzie rejonowym czy obwodowym, jak w przypadku wielu opozycjonistów, lecz od razu w Sądzie Najwyższym. A to możliwe tylko wtedy, gdy sprawa ma „wagę państwową". Gdy wyrok już zapadnie, odwołanie się będzie graniczyło z cudem.
W środę Wiktar Babaryka siedział w kajdankach w klatce na sali sądowej otoczonej przez kordon funkcjonariuszy milicji. Nie jest niebezpiecznym mordercą, lecz czołowym rywalem Aleksandra Łukaszenki, niedopuszczonym do wyborów prezydenckich 9 sierpnia. Zarzuty: korupcja i pranie brudnych pieniędzy na dużą skalę. Grozi za to nawet 15 lat łagrów. Jakby tego było mało, władze wsadziły za kraty syna Babaryki i nałożyły areszt na cały jego majątek.
– Jest uważany przez rządzących za głównego konkurenta, niebezpiecznego rywala. W Mińsku zdają sobie sprawę z tego, że w wolnych wyborach Łukaszenko nie miałby z nim szans. W przeciwnym przypadku Babaryka nie zostałby wyeliminowany z wyścigu w ubiegłym roku i nie wsadzano by go za kraty – mówi „Rzeczpospolitej" Waler Karbalewicz, czołowy białoruski politolog.
Naród się nie cofnie
Babaryka przez ponad 20 lat stał na czele Biełgazprombanku należącego do rosyjskiego Gazpromu. Był głównym mecenasem kultury i filantropem, otwierał fundacje, ściągał z zagranicy obrazy urodzonych na Białorusi malarzy (w tym m.in. Chagalla), tworzył galerie, wspierał teatry. Wydawał nawet książki zakazanej w kraju Łukaszenki noblistki Swiatłany Aleksijewicz, która później gorąco popierała jego polityczne ambicje i sama trafiła pod walec represji. Zaufały mu setki tysięcy Białorusinów, którzy na początku lata ustawiali się w kolejki, by złożyć podpis pod jego kandydaturą, umożliwiając mu start w sierpniowych wyborach. Zebrał wtedy ponad 435 tys. podpisów, najwięcej wśród wszystkich dotychczasowych rywali Łukaszenki. Do wyborów bankowca nie dopuszczono, głosy poparcia zostały wyrzucone do kosza przez Centralną Komisję Wyborczą.
Babarykę aresztowano wraz z synem Eduardem 18 czerwca. Do banku wprowadzono zarząd komisaryczny, aresztowano niemal wszystkich byłych współpracowników biznesmena. Dzień wcześniej na łamach „Rzeczpospolitej" Babaryka mówił, że ma „dosyć tego, że przywódca jest najlepszym w kraju lekarzem, rolnikiem, sportowcem i nawet komputerowcem". – Można wsadzić do więzienia Babarykę, ale naród białoruski się nie cofnie – twierdził.