Zdaniem szefa FSB amerykańska CIA i brytyjska SIS (znana także jako MI-6 – red.) wywierają poważny wpływ na służby specjalne tych krajów, „poczynając od kształcenia kadry i rozdzielania środków budżetowych”, po „wybór strategicznych kierunków działalności” oraz „udział we wspólnych operacjach wywiadowczych”. Wśród aktualnych zadań obcych wywiadów Patruszew wymienił m.in. „zdobywanie informacji o sytuacji związanej ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w Rosji”.
– Zagraniczne służby stosują praktykę wykorzystywania organizacji pozarządowych zarówno do zbierania danych wywiadowczych, jak i dyskretnego oddziaływania na procesy polityczne – oznajmił główny rosyjski czekista w wywiadzie dla tygodnika „Argumenty i Fakty”. Jako przykład takiej działalności podał pomarańczową rewolucję na Ukrainie oraz rewolucję róż w Gruzji.
– Twarz wroga się nie zmieniła – tak wystąpienie Patruszewa komentuje w rozmowie z „Rz” szef organizacji O Prawa Człowieka Lew Ponomariow. Jego zdaniem dyrektor FSB potwierdził, że resort ten zajmuje się inwigilacją członków organizacji pozarządowych.
– Kontrolują pocztę elektroniczną, podsłuchują rozmowy przez telefon, straszą konsekwencjami za udział w międzynarodowych konferencjach – wylicza Ponomariow. Nie wyklucza jednak, że wystąpienie Patruszewa należy postrzegać także w kategoriach wojny informacyjnej, którą prowadzą między sobą rosyjskie resorty siłowe.
W dzienniku „Kommiersant” szef Federalnej Służby Kontroli Narkotyków Wiktor Czerkasow zaatakował niedawno FSB za aresztowanie kilku swoich współpracowników i oskarżył podwładnych Patruszewa o destrukcyjną działalność grożącą destabilizacją państwa. Ponomariow przypuszcza, że Patruszew mógł chcieć zademonstrować Putinowi, iż FSB nie ustaje w tropieniu wrogów Rosji.